Czym jest mem? Wywiad z twórcą encyklopedii memów, część 1

Z Marcinem poznałem się na pierwszym Toruń Blog Meeting. Biotechnolog, doktorant PAN, piwowar (nie tylko) domowy. Po godzinach – bloger. Twórca jedynej w Polsce encyklopedii memów. Temat przewijający się od jakiegoś czasu w publikacjach z zakresu marketingu. Pomyślałem, że fajnie będzie porozmawiać na ten temat z kimś, kto siedzi w nich na co dzień i ma inny ogląd na sprawę.

Wywiad wyszedł długi – obaj nie należymy do milczków – podzieliłem go więc na dwie części. Dziś publikuję część poświęconą pojęciu i tworzeniu memów oraz samej encyklopedii, memowisko.com. Za parę dni opublikuję drugą część już stricte związaną z marketingiem.

Na początek, gdyby ktoś nie wiedział – czym jest mem?

Marcin Ostajewski, memowisko.com: Mem jako szersze pojęcie to jednostka w socjologii kultury. Oznacza idee, zachowania, kodeks postępowania w danych okolicznościach. Słowem wszystko, co kultura i cywilizacja narzuciły nam na przestrzeni dziejów, m.in. religie. To, że nie wypada chodzić nago po mieście lub śmiać się na pogrzebie – to też mem. To wzorce, rzeczy kojarzone z daną dziedziną, wpajane nam od dzieciństwa. Nie pozbędziemy się nich. Zachowują się jak geny – silnie rozprzestrzeniają się z pokolenia na pokolenie odbiorców jak i w ramach jednej generacji, mutują. Tak zresztą zdefiniował Richard Dawkins.

Ok, a w takim razie jak zdefiniowałbyś mem internetowy?

memowisko: Jest jednocześnie węższym i szerszym terminem. Węższym, bo dotyczy tylko sieci. Szerszym, bo, najogólniej rzecz biorąc, zawiera się w tym pojęciu wszystko, co w jakiejkolwiek formie jest w sieci w dużej ilości kopiowane i przetwarzane. Najbardziej ze sformułowaniem mem internetowy kojarzą się nam śmieszne obrazki, tymczasem jest nim tak naprawdę dowolna treść w sieci odpowiednio często powielana przez odbiorców. Akcja #cutforbieber czy popularny klip w serwisie Youtube to też memy, jeśli patrzeć na definicję memu wg Dawkinsa.

Dlaczego memy są aż tak popularne?

memowisko: Wynika to z ich prostoty i niezobowiązującego charakteru. W sieci treści żyją krótko, coraz krócej. Prócz zbioru memów niemalże nieśmiertelnych (m.in. zbioru twarzy służących do prostego wyrażania emocji związanych z tzw. Rage Comics), mało które zjawisko cieszy się jakąkolwiek popularnością po kilku miesiącach od powstania. W związku z tym, możesz się nim podzielić bez zobowiązań, na dłuższą metę nikt Cię nie będzie z tą treścią kojarzył, nawet jeśli będzie kontrowersyjna. Po prostu przeminie.

Z kolei prostota oznacza niski próg wejścia. Bardzo łatwo stworzyć mem, zwłaszcza w ramach istniejącego trendu (oczywiście stworzenie udanej przeróbki to zupełnie inna para kaloszy). Dzięki temu, jeśli oryginalnym twórcom się znudzi, inni wciąż będą dopiero go odkrywać, szerować, docierać z nim dalej. Mem będzie dalej żywotny.

Co musi zawierać w sobie mem, by chwycić?

memowisko: Przy tworzeniu memu trzeba mieć jednak specyficzne poczucie humoru. Dla mnie memy to takie sieciowe rozwinięcie humoru spod znaku Monty Pythona.  Żeby mógł się rozkręcić, mem powinien komentować wydarzenia bieżące. Chwyta przede wszystkim to, co było głośne przez kilka ostatnich dni. Przyjrzyj się dowolnemu serwisowi do dzielenia się obrazkami  – zobaczysz niezbyt poważne streszczenie wiadomości z ostatnich dni. (śmiech)

No tak, sam tam śledzę newsy z kraju i ze świata. Chociażby Tablet Kaczyńskiego.

memowisko: Właśnie! Mem motywuje do poznania rzeczywistości, bo wiesz, ludzie patrzą i pytają „O co chodzi?” i potem szukają informacji.

W takim razie trzeba zacząć częściej robić memy o proponowanych ustawach.

memowisko: Więcej akcji typu ACTA.

Właśnie. A co sądzisz o łączeniu memów w obrębie jednego memu? Za dużo grzybków w barszcz?

memowisko: Te są szczególnie wymagające. Łatwo przedobrzyć, a wpakowanie kilku memów na siłę nic nie daje (choć i część tzw. “meme overload” potrafi chwycić). Natomiast jeżeli wszystkie łączą się w jedną historię i wykorzystują oryginalne konteksty, to to prawdziwa sztuka. Do tworzenia tego typu zestawień potrzeba nie lada pomysłowości.

Przejdźmy w końcu do Ciebie! Skąd pomysł na encyklopedię memów?

memowisko: To proste, była nisza na rynku polskim. Przede mną co prawda istniał jeden blog, ale żył bardzo krótko. Twórca stracił zapał po kilkunastu wpisach. Kiedy pomyślałem, by założyć memowisko, nie aktualizował go już od pół roku. Żeby było zabawniej, kiedy wystartowałem, nagle zaczął na powrót tworzyć krótkie wpisy. Pewnie spadły mu przychody z podpiętych reklam… Od listopada 2012 blog milczy.

Poza nim i później mną nie ma i nie było źródła wiedzy w Polsce. Wszystko to było powielanie trendów z zagranicy, jednak bez wyjaśnienia genezy danego memu czy jego pierwotnego znaczenia, stąd dość często można trafić na memy używane niezgodnie z ich przeznaczeniem.

Pochwal się statystykami

memowisko: Samych odsłon w tej chwili, po 16 miesiącach działania memowiska jest 8 milionów z hakiem. Był czas, że miałem milion odsłon miesięcznie, ale lenię się od kwartału i mi spadło do 300 tysięcy (śmiech) Na szczęście jestem wysoko w Google dla wielu zapytań o konkretne memy.

Jeśli chodzi o interakcje, to komentarzy raczej nie ma (ew. dyskusje przeniosły się na stronę fanów), ale to pewnie dlatego, że nie znajdziesz w moich tekstach zaczepki, pytania do publiczności (memowisko jest zdecydowanie bardziej encyklopedią niż platformą dyskusji o memach). Lajki za to pełzną w górę.

Boom na memowisko zaczął się, gdy joemonster opublikował artykuł o pochodzeniu kota „Co ja pacze”. Jako źródło tekstu podane zostało moje (już lekko nieżywe) konto na soup.io, które zasysało wpisy z bloga. Ktoś w komentarzu nazwał moje konto na soup.io “złodziejem kopiującym teksty z memowiska”. Założyłem więc konto na JM i wyjaśniłem sytuację. Joe, na dzień po publikacji tekstu, podał jako źródło mój serwis… I w ten sposób w drugim miesiącu istnienia strony dochrapałem się przeszło 250 tys. odsłon.

Czujesz się guru wiedzy o memach w Polsce?

memowisko: Myślę, że mam na to jakiś wpływ. Swego czasu starałem się w komentarzach wyjaśniać ludziom, którzy niewłaściwie używali memów, co robią źle (przy okazji ściągając ruch do siebie). Teraz widzę, że na różnych portalach to inni przywołują mnie jako źródło. To raz. Dwa, miałem kilka propozycji współpracy, między innymi od Repostuj, dla których robiłem serię infografik o memach – około dwudziestu (współpraca trwa nadal). Współpracowałem też krótko z Kwejkiem, ale strzelili focha i kontakt się urwał mimo dwóch udanych publikacji.

Nie mam konkurencji, więc to do mnie zwracają się agencje czy czasopisma.  Temat zaczął interesować media mainstreamowe. Prócz czasopism branżowych pisałem dla kilku gazet regionalnych, a historia z koszulkami z wizerunkiem Jezusa z Borja dała mi całe 5 sekund w Faktach TVN ;)

Właśnie. Sprzedałeś się!

memowisko: Memowiska nie traktuję jako źródła dochodu, raczej jako możliwość napisania tekstu, który przeczyta w kilka dni 50 000 osób (tekst o chytrej babie z Radomia). Kiedyś dla przetestowania systemu podpiąłem Adsense (strona oparta na widokach dynamicznych Bloggera pozwala tylko na to), ale postawiony przed decyzją o usunięciu reklam lub kilku kontrowersyjnych wpisów (m.in. historii Pedobeara) zdecydowałem się na to pierwsze. Później owszem przez jakiś czas miałem na blogu linki do sklepu z koszulkami, jednak i z tego zrezygnowałem. Tanie koszulki z allegro wątpliwej jakości dużo lepiej spełniają zadanie dowcipnego prezentu niż koszulki z memami przerabionymi na krzywe i drukowanymi za pomocą kuloodpornych technik. Teraz link do sklepu znajduje się tylko na Facebooku, na blogu nie ma żadnych reklam (choć wielu mówi mi o przenosinach na własny serwer i zarabianiu na blogu).

Tu kończę część pierwszą. Druga – poświęcona memom w marketingu – po świętach. Do przeczytania!

 

Przeczytaj także inne wpisy z kategorii Social Media: