Naukowcy muszą się jeszcze dużo nauczyć

Świat nauki jest miejscem specyficznym. Zwłaszcza jego humanistyczna część, która tworzy swoistą bańkę mydlaną. Bańkę, która nie przepuszcza sygnałów z zewnętrznego świata. Nie rozumie prawdziwego życia.

Przywykłem do tego w toku studiów. Nie rusza mnie to już na doktoracie. Po konferencji “Nowe Media w zarządzaniu komunikacją” spodziewałem się jednak czegoś więcej.

Pal licho, że na konferencji o nowych mediach nie było dostępu do wi fi (a przecież backchannel na Twitterze to połowa radości z wystąpień!). Nie potrafię jednak pojąć, że ludzie, którzy przez dziesięć godzin nadzorują dyskusję nad, między innymi, prowadzeniem profili w mediach społecznościowych, sami nie potrafią rozkręcić w minimalnym stopniu własnego fanpage’a. Nie umieją dobrze rozpromować wydarzenia na Facebooku. Zamieścić w odpowiednim miejscu programu (bo komentarz pod statusem raczej nie jest na to odpowiednim miejscem). Nie potrafię pojąć, że organizatorzy konferencji o zarządzaniu komunikacją przez kilka dni nie odpisują na mejle z prostymi pytaniami. Szewc bez butów chodzi?

Nie czepiam się merytoryki. Spodziewałem się nudy. Czytałem w życiu wiele naukowych tekstów o nowych mediach i poziom niektórych jest po prostu śmieszny, bo często za analizę biorą się osoby, które kompletnie ich nie rozumieją. Miło się rozczarowałem, zwłaszcza że kilka wystąpień prowadzili praktycy biznesu. Tego typu konferencja w tym kierunku powinna się właśnie rozwijać – integracji dwóch środowisk, które mogą na wzajemnych relacjach skorzystać.

Był także panel o blogerach, podczas którego sam występowałem. Liczna publika była żywo zainteresowana kryzysami w blogosferze.

Pytaniom i uwagom nie było końca![/caption]

Gdyby konferencja została lepiej rozreklamowana, nie miałbym poczucia, że straciłem czas. Nie po to się przygotowywałem, żeby mówić do garstki obecnych. Brak godnej promocji wydarzenia to brak szacunku dla występujących. Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądać – nie zgłosiłbym się.

Oby na kolejnej edycji było lepiej. Potencjał w wydarzeniu jest. By go zrealizować, trzeba się jednak trochę bardziej postarać. Zmianę świata najlepiej zacząć od siebie. Pozostaje mieć nadzieję, że organizatorzy uważnie słuchali wystąpień swoich gości.