Newsletter dla blogera – dobry pomysł?

Od jakiegoś czasu obserwuję, że blogerzy zainteresowali się newsletterami jako narzędziem promocyjnym bloga. Facebook tnie zasięgi, wejścia z Google to dla wielu trzeciorzędne źródło ruchu (co mnie osobiście bardzo dziwi). Nie dziwota więc, że szukają nowych rozwiązań. Pytanie tylko, czy newsletter jest na pewno dobrym wyjściem?

Moim zdaniem nie. Nie chodzi tu bynajmniej o sam kształt newslettera, aczkolwiek większość działa według jednego schematu. Zasubskrybowałem z ciekawości kilka blogerskich newsletterów i opierają się na podobnej formule: nowe wpis + polecane linki, ewentualnie wabiki w postaci konkursów.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: to jest ok. Z czasem na pewno blogerzy wpadną na jeszcze inne, ciekawe sposoby wykorzystania newslettera do promocji bloga. Pytanie tylko, czy dotrwam do tego momentu z subskrypcją. Z prostego powodu: czytam za dużo blogów, by mieć ochotę na 50 dodatkowych mejli tygodniowo.

Wiele zależy od stopnia Twojego uzależnienia od blogosfery. Nie wiem, ile blogów regularnie czytasz – chętnie się tego dowiem! Sam przeglądam w miarę regularnie kilkadziesiąt, na kilkunastu czytam wszystkie wpisy.

Teraz wyobraź sobie, że subskrybujesz tyle newsletterów. Gwarantuję, że z czasem przestaniesz je otwierać, tak jak prawdopodobnie robisz z połową newsletterów witryn czy sklepów internetowych, na które już się zapisałeś.

Narzekamy na nadmiar treści na Facebooku. Na jego tle newsletter wydaje się czymś świeżym, ale to złudzenie – póki co mała liczba blogerów je oferuje. Z czasem pozostali podchwycą tę modę. Co wtedy? Mam wystarczająco zapchaną skrzynkę, by wpuszczać tam jeszcze blogerów. Dlatego też sam nie planuję wprowadzać newslettera u siebie.

Jakie jest Twoje zdanie? Może inaczej podchodzisz do newsletterów i uważasz to za doskonałe rozwiązanie? Napisz komentarz, chętnie poznam Twoje zdanie!

Do przeczytania!

Artur Jabłoński

PS: zdjęcie w nagłówku stąd.