Jak zostałem toruńską blogerką, czyli panel o kobiecej blogosferze

Rozbujała się ostatnio blogowa część Torunia.

Jesteśmy coraz silniej obecni w mediach. Na początku roku opowiadałem o blogowaniu na antenie Radia Plus. Nie tak dawno pojawiłem się na łamach tygodnika “Toruń Miasto” z tym samym tematem.

Triumfy święcą kulinarki. Przede wszystkim za sprawą siły dwóch sióstr z Miasta Smaków, które publikują recenzje restauracji, ale nie tylko. Gazeta.pl przygotowała zestawienie związanych z piernikowym miastem blogów kulinarnych i zebrała ich sporą liczbę.

Regularnie rośnie liczba uczestników Toruń Blog Meeting – organizowanych przeze mnie spotkań blogerów z kujawsko-pomorskiego.  Wkrótce już piąte, a w planach warsztaty i prelekcje nie tylko dla blogerów. Chcemy wyjść ze swoim pisaniem do mieszkańców.

Ci są tym zainteresowani, o czym świadczy powodzenie panelu dyskusyjnego o kobiecej części blogosfery. CSW Toruń zaprosiło toruńskie blogerki, w tym mnie, do dyskusji.

Panelistów była piątka. Trzy blogerki, po jednej z każdej najpopularniejszej kobiecej kategorii: Paleta Smaku reprezentowała kulinarki, Blooming Taste szafiarki, a Zezuzulla– lifestajlowo-parentingową część. Oprócz tego ja – bloger i obserwator tegoż środowiska (tak własnie!) oraz dziennikarka “Wysokich Obcasów”, Natalia Waloch. Ogólnie babiniec.

Strasznie się cieszę, że uniknęliśmy dwóch najbardziej typowych tematów. Po pierwsza wprowadzenia dla ślepych na rzeczywistość, czyli “czym jest blog”. Jak ktoś przychodzi posłuchać blogerów, to raczej wie, czym się oni zajmują. Niestety, wielu organizatorów nie potrafi zrozumieć tej prostej prawdy.

Po drugie,ominęliśmy drażliwą, lecz jakże interesującą każdego zawistnego Polaka kwestię zarabiania na blogach. Zamiast tego prowadząca, Kasia Toczko, zręcznie poprowadziła dyskusję w stronę rozważań o tym, dlaczego w ogóle czytamy blogi, co w nich jest tak pociągającego. Podobało mi się, że poszliśmy o krok dalej, skupiając się na specyfice kobiecego pisania. Języka, jakim się posługują. Społeczności, które tworzą wokół ulubionych witryn. Inspiracji blogami przez twórców innych dzieł kultury, jak chociażby filmów.

Z każdego zdania przebijała świadomość rosnącej roli blogosfery. Osobom siedzącym głęboko w temacie wydaje się to oczywiste. Może nawet za bardzo. Sam uważam, że nie jesteśmy jeszcze tak potężni, jak nam się wydaje. Moda na blogi cały czas trwa/dopiero się zaczyna. Widzę to również u siebie w mieście. Niemniej coraz bliżej punktu kulminacyjnego. Czy ta bańka pęknie? Jeśli tak, to ile jeszcze mam czasu, żeby zarobić na tej pisaninie?

Szczególnie mnie cieszy, że sam panel został wkomponowany w plan większej imprezy, jaką jest cykl “Wolnych Sobót” dla kobiet pragnących relaksu. W skrócie: zamiast gotować i sprzątać, idź się odchamić do galerii sztuki. Szczytna idea. I właśnie wśród wielu rozrywek, jakie w takim miejscu można znudzonym niewiastom o intelektualnych ciągotach zapewnić, serwuje im się jako jeden z głównych punktów blogi. To też pokazuje skalę zainteresowania tematem. Ci ludzie faktycznie z nami siedzieli bite dwie godziny i nigdzie nie uciekli!

Życzę sobie więcej takich wydarzeń.