Płatny Youtube przerośnie nasze kieszenie

Koniec darmowych wideo z kotami jest blisko. Youtube testuje płatne kanały. Na skorzystanie z możliwości zarobku zdecydowało się się na przykład National Geographic Kids. Minimalna cena za subskrypcję to 0,99 dolca.

Ktoś powie, że to niewiele i ok, mogę tyle zapłacić. Byłbym w stanie wybulić za Polimaty, TEDy czy Zapytaj Beczkę. Czy jednak model rozliczeniowy oparty na pojedynczych kanałach ma rację bytu?

Nie wiem, ile kanałów subskrybuje przeciętny użytkownik. W moim przypadku jest ich około 50. Czy to dużo, czy mało – trudno mi określić (ile wy śledzicie?). Poświęcam oglądaniu wideo w sieci mało czasu. Podejrzewam więc, że hardkorowi użytkownicy przebijają tę liczbę co najmniej dwukrotnie.

Teraz wyobraźcie sobie, że musicie zapłacić za dostęp do każdego z tych kanałów. Dolar za kanał to niedużo, ale 50 dolarów za 50 kanałów to co innego. Ciężko mi uwierzyć, że ktoś wyda takie pieniądze na tego typu rozrywkę. Tymczasem co jeśli wszystkie kanały zdecydują się wprowadzić opłaty? Nie będziemy mieli wyjścia.

Oczywiście jest masa nawet tych popularnych, które opcja płatności by zabiła. Podejrzewam jednak, że tak czy owak znalazłaby (znajdzie się) spora grupa, na którą z ciężkim sercem będziemy łożyć, nie mając wyjścia.

Nie lubię systemu jednorazowych płatności. Szczególnie w przypadku artykułów, które zapowiadają się obiecująco, a okazują chłamem. Czuję wówczas, że zmarnowałem pieniądze. Z Piano też nie korzystam (taki ze mnie skąpiec), ale uważam to za uczciwsze rozwiązanie – płacę z góry za dostęp do bogatej oferty przez konkretny czas. Większość z tego będzie do niczego. Za to nie przegapię potencjalnie interesujących materiałów przez dotychczasowe, negatywne doświadczenia.

W przypadku Youtube’a nie będzie tego ryzyka z powodu opcji darmowego dostępu przez 14 dni. To wystarczający okres czasu, by przekonać się czy warto subskrybować dany kanał. Co nie zmienia faktu, że wciąż suma, którą trzeba będzie wybulić za ulubionych nadawców może nas przerosnąć.

Kto wie czy lepszym rozwiązaniem nie byłby po prostu abonament na Youtube. Miesięczna opłata za dostęp do całego jego bogactwa. Może tak naprawdę to jest właśnie cel Google’a, a pojedyncze płatności mają nas przyzwyczaić do opłat za korzystanie z portalu?

Dajcie znać, co myślicie i w jakim kierunku może to wszystko podążyć.

Do przeczytania,

Artur Jabłoński

 

Przeczytaj także inne wpisy z kategorii Social Media: