Znaj.pl, czyli “kiedyś Cię znajdę”

Jestem wielbicielem geolokalizacji. Wierzę w jej sukces również w Polsce, mimo kiepskich wyników osiąganych przez tego typu narzędzia nad Wisłą (pamiętacie o niecałych 20 tysiącach użytkowników Foursquare?).

Być może właśnie dlatego zostałem poproszony o przetestowanie nowego serwisu społecznościowego, kładącego nacisk na miejsca, w których jesteśmy – znaj.pl.

Co nowego?

Polakom ciężko się przekonać do korzystania z więcej niż jednego, góra dwóch serwisów społecznościowych. Naród nie kapuje, że każdy z nich może służyć do innych celów. Czym więc znaj.pl planuje przyciągnąć użytkowników i odróżnić się od licznej konkurencji?

Pamiętacie ideę, która stoi za Foursquare, a którą rozwijał filmik promocyjny Google Glass? Geolokalizacja ma służyć ustaleniu, którzy z naszych znajomych są w pobliżu i dołączenie do nich. W praktyce wyszło to inaczej i przynajmniej ja skorzystałem w ten sposób z geolokalizacji może dwa razy. Zazwyczaj po prostu nabijam sobie check-iny i interesuję się swoją pozycją na mapie, nie cudzą.

Znaj.pl powraca do romantycznych korzeni geolokalizacji i chce, żebyśmy faktycznie spotykali się dzięki niej z ludźmi. Nowością, która ma do tego zachęcić, jest meldowanie się w miejscach, które już odwiedziliśmy w przeszłości, jak i tych, do których dopiero zamierzamy się udać.

Przykładowo, jeżeli wiem, gdzie spędzę urlop, to mogę dodać odpowiednią lokalizację przed czasem. Inne osoby, które również planują być wówczas w tych samych okolicach, mogą się ze mną skontaktować. Nowy wymiar stalkowania! Wyobrażam to sobie też tak, że osoby, które będą na jednej konferencji, meldują się tam przed czasem i dzięki temu odpowiednio wcześniej mogą złapać ze sobą kontakt.

Co mi się nie podoba

Ciężko było mi przetestować wszystkie społecznościowe opcje, bo w serwisie nie ma jeszcze moich znajomych (może Wy dołączycie?). Na ile jednak zdążyłem się przyjrzeć mechanizmowi obserwowania lokalizacji innych użytkowników, brakuje mu podstawowej dla mnie funkcji: segregowania podług dat.

Może jestem za głupi i nie dałem rady jej znaleźć, ale nawet wówczas uważam to za błąd. Po wejściu w ekran lokalizacji innych użytkowników widzę mapy, przypinki na mapie Google i nic więcej. Nie wiem, czy to meldunki aktualne czy nie. Chciałbym jakiś prosty suwak, kalendarz, coś, co pozwoliłoby mi określić jasno ramy czasowe wyświetlanych czekinów.

O podstawowych cechach społecznościowych typu profil, sieci kontaktów, itd. wspominał nie będę, bo ich obecność jest oczywista, a funkcjonowanie w normie.

Czy serwis zdobędzie serca użytkowników? Nie wiem. Nie wyobrażam sobie siebie planującego czekiny kilka dni czy tygodni do przodu. Większy potencjał widzę w patrzeniu wstecz. Co wy myślicie?

Na koniec macie promo serwisu, które opowiada zapierającą dech w piersiach romantyczną historię:

Do przeczytania,

Artur Jabłoński

 

P.S. Tekst powstał w ramach współpracy z portalem, jak się zapewne domyślacie.

 

Przeczytaj także inne wpisy z kategorii Social Media: