Czy SEO ma znaczenie w marketingu B2B?

Dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry.

Tytuł dzisiejszego odcinka zakłada, że będzie miał jakiś filozoficzny wymiar, ale nic z tych rzeczy. Postanowiłem wziąć na warsztat temat, który mnie osobiście od wielu lat dotyka, z którym często się stykam, z którym wielu spośród naszych klientów, bądź potencjalnych klientów, ma problem, który rodzi wiele frustracji. Jest to moja ulubiona homeopatia w marketingu, czyli pozycjonowanie. 

Oczywiście żart. Niech się żadna osoba profesjonalnie zajmująca SEO w tym momencie nie oburza. Natomiast porównanie jest całkiem uzasadnione. Z tego tytułu, że podobnie jak w przypadku wspomnianej kategorii leków, trochę nie do końca wiadomo, co działa, jak działa i co się z tym dzieje. Za co, moim skromnym zdaniem, winę ponoszą trochę sami SEO-wcy, co też będzie się wiązało z dzisiejszym odcinkiem.

Postanowiłem porozmawiać z Tobą dzisiaj, w jaki sposób wziąć się za pozycjonowanie strony firmy B2B i dlaczego w ogóle uważam, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy, jaką możesz zrobić jako marketer B2B, bądź jedna z najważniejszych rzeczy, jaką możesz zdelegować na zespół czy na zewnątrz, jeżeli jesteś właścicielem, menadżerem, kierownikiem, jakkolwiek odpowiedzialnym za ten obszar rozwoju organizacji. Generalnie za działania marketingowe.

Dlaczego SEO w marketingu B2B jest tak ważne?

Gdybym miał się tak w ogóle cofnąć do początków swojej kariery w marketingu, to musiałbym powiedzieć, że najpierwszą rzeczą, którą robiłem, było pisanie tekstów pozycjonerskich, tak zwanych precli. To były w ogóle śmieszne czasy, ponieważ dostawało się wtedy zlecenia płatne za jakieś 2 zł za 1000 znaków. Przedinflacyjnie nie były to jeszcze aż takie złe pieniądze. I pisało się na przykład tekst na dowolny temat, w którym miała się odpowiednią liczbę razy pojawiać fraza “agregat prądotwórczy”.

Więc pamiętam, że tworzyłem treści typu “Wstaję rano i za oknem świeci się mój agregat prądotwórczy. Ten agregat prądotwórczy jest taki i owaki”. I to były te piękne czasy, kilkanaście lat temu, gdzie nawet chyba coś tak złego, bo w zasadzie nie wiem, jaką to miało później skuteczność, pomagało pozycjonować strony i było na to wzięcie. 

No cóż, od tamtego czasu sytuacja rynkowa się nieco rozwinęła. Google się rozwinął i pozmieniało się wiele, jeżeli chodzi o reguły pozycjonowania i zmienia się wciąż. Natomiast to, co zauważam, że nie jest aż tak dynamicznie zmienne, to właśnie podejście firm do pozycjonowania swojego biznesu. Już wchodząc bezpośrednio w temat i będąc absolutnie poważnym, zazwyczaj jest tak, że pozycjonowanie kojarzy się z tymi branżami czy tymi firmami, które sprzedają szybko tu i teraz. Miałbym na myśli, że może to być jakaś prosta firma usługowa. Czyli chcemy być pierwsi w Google na hasło typu “wymiana opon Łódź”, albo ze sklepami internetowymi, które biją się na dostępność i widoczność asortymentów swoich produktów w sklepie. 

Albo są różnego rodzaju portale tematyczne, trudniące się afiliacją. Czyli ktoś pisze artykuł na temat tego, jak zrobić zupę pomidorową z ogórków, żeby pozycjonować linki sprzedażowe, na których zarabia, zarówno do sklepów z pomidorami, jak i do sklepów z ogórkami, kontynuując ten nieśmieszny żart. 

Generalnie wchodzę, kupuję i po transakcji, i po relacji.

Tymczasem z mojej perspektywy pozycjonowanie jest jeszcze ważniejsze w sytuacji, w której jesteśmy firmą B2B. Bo zawsze mówię, że de facto, jeżeli chodzi o działania marketingowe, firmy B2B uważają, że są na przegranej pozycji. Że jest im szczególnie ciężko, cykle zakupowe są trudne, mierzenie sprzedaży, z uwagi na to, że wpływ marketingu na generowanie leadów bywa chaotyczny, bądź nieopomierowany, też jest trudny i tak dalej Generalnie same kłody pod nogi, więc pozycjonowanie na pewno jest dokładnie tak samo. 

Czy firmy B2B są na przegranej pozycji w pozycjonowaniu?

I tutaj muszę powiedzieć: i tak, i nie. 

Z mojej perspektywy, jako osoby z dużym doświadczeniem i backgroundem marketingowym, pod pewnymi względami, firma B2B ma łatwiej niż trudniej, jeżeli chodzi o działania marketingowe. Pod warunkiem właśnie, że dobrze dba o swoje pozycjonowanie w wynikach wyszukiwania. 

Zazwyczaj posługuje się na szkoleniach czy konsultacjach taką analogią. Jeżeli prowadzisz portal internetowy, który jest świetnie wypozycjonowany, to na Twojej stronie ląduje cała masa potencjalnych klientów, ale też dużo przypadkowych ludzi. I Twoim pewnym problemem w działaniach marketingowych staje się odsianie tych naprawdę wartościowych, których jest mało, od tych mniej wartościowych, których jest masa. 

Firma B2B przeważnie tego problemu nie ma. Ponieważ na stronę firmy produkującej okapy, albo coś tam, i sprzedającej je innym firmom… na taką stronę trudno jest zawędrować przypadkiem.

Albo będzie na jakiejś piątej stronie Google, więc nikt tam w ogóle nie zagląda, bo jej pozycjonowanie jest słabe, albo jeżeli jest wysoko, to jest wysoko na pewne ściśle określone frazy. Co oznacza, że trudno jest wpaść przypadkiem na stronę zajmującej się produkowaniem oprogramowania edukacyjnego dla korporacji. Trzeba już wiedzieć, kim się jest. Więc mimo że na przykład strony B2B mają częstokroć kilkakrotnie albo kilkadziesiątkrotnie nawet mniejszy ruch niż strony sklepów internetowych, portali tematycznych i tak dalej, co za tym idzie? Można by stwierdzić, że w zasadzie nie ma w czym rzeźbić, prawda? Jest tylko kilka tysięcy użytkowników, odbiorców po drugiej stronie. 

Moje założenie jest inne. Ponieważ procent wartości, wartościowych ludzi spośród tych kilku tysięcy jest kilkakrotnie wyższy. O każdą z tych osób, która weszła na stronę z konkretnej frazy, warto zawalczyć. 

A zawalczyć możemy de facto na jeden z dwóch sposobów. 

Po pierwsze, każda z tych osób, jeżeli tylko mamy dobrze zaprojektowany lejek marketingowy na swojej stronie, czemu poświęciłem już wiele odcinków i niejeden jeszcze poświęcę, (jest to tak ważne zagadnienie), to w tym momencie możemy zawalczyć o to, żeby ta osoba w tenże lejek wpadła. Pobrała jakiś nasz materiał, zapisała się na newsletter, umówiła się na bezpłatny audyt, konsultację, jak zwał, tak zwał. 

Ale po drugie, w kontekście generalnie lejka marketingowego i działań marketingowych, możemy po prostu następnie kierować do tych osób, które nas odwiedziły, płatne kampanie SEO. 

No bo cóż, w B2B nie ma czegoś takiego, że wczoraj kliknął, dzisiaj wysłał zapytania ofertowe. Tak pięknie niestety to nie funkcjonuje i trzeba się ludziom nieustannie przypominać na kilka sposobów. I jednym z tych sposobów mogą być oczywiście kampanie płatne.

Kampanie płatne B2B – jak łączą się z pozycjonowaniem?

Kampanie płatne w B2B, którym poświęciłem osobny odcinek, właśnie żeby omówić, jak bardzo różni się ich konfigurowanie, ustawianie i planowanie w tymże segmencie w stosunku do tego, jak działa to w typowo konsumenckich produktach, usługach czy po prostu firmach. I to z pozycjonowaniem tworzy system naczyń połączonych. 

Bo generalnie scenariusz w idealnym schemacie wygląda w ten sposób. Potencjalnie zainteresowana twoją usługą czy twoją firmą osoba wchodzi na stronę internetową. Wchodzi na nią, ponieważ twoja witryna jest dobrze wypozycjonowana na ścisłe, dobrze określone frazy, które mówią, że osoba, która je wpisuje, realnie jest zainteresowana usługami czy produktami firmy takiej jak Twoja, oczywiście w kontekście B2B. Następnie, choć dopiero weszła zorientować się w temacie i nie jest jeszcze gotowa, żeby się do Ciebie odezwać, zaczynasz ją śledzić różnego rodzaju reklamami na Facebooku, Instagramie, TikToku nawet. Tylko i wyłącznie dlatego, że na twojej stronie są zainstalowane wszelkie i maści kody śledzące, które na takie śledzenie pozwalają.

I oczywiście w prawdziwym świecie ten schemat jest dużo bardziej skomplikowany i sam lejek marketingowy ma wiele więcej etapów, ale w pewnym uproszczeniu na potrzeby dzisiejszego odcinka do tego moglibyśmy to sprowadzić. Wchodzą wartościowe osoby na stronę i my potem tym osobom przypominamy się w dowolnym zakątku internetu.

I to jest właśnie powód, dla którego ja mówię, że działania płatne w przestrzeni B2B są łatwe i trudne jednocześnie. One są łatwe do skonfigurowania, natomiast trudne do zaplanowania i bardzo zależne właśnie od tych innych aspektów. Jeżeli więc na przykład, pozwalając sobie na niby dygresję, ale do końca nie, nie jesteś obecnie zadowolony/a z wyników, które generują Twoje kampanie Google Ads, Twoje kampanie na Facebooku, nawet Twoje kampanie na LinkedInie, to pomyśl o tym, czy to nie jest tak, że one nie są skuteczne nie dlatego, że coś tam ktoś źle robi (agencja, Twój pracownik etatowy czy dowolna inna osoba, która w tym grzebie, może Ty osobiście), ale dlatego, że podchodzisz do tego tematu bardzo zero-jedynkowo. 

A stety bądź niestety, to co można uczciwie powiedzieć o targetowaniu reklam płatnych na Facebooku, nawet w Google, to że pod kątem B2B jest to szalenie trudne. 

Lepszą taktyką może być więc, żeby skupić się na generowaniu wartościowego ruchu na Twojej stronie internetowej i potem kierować ponownie już reklamy do osób, które samym faktem, że kliknęły w jakiś materiał i weszły na Twoją stronę, doprecyzowały, dookreśliły, przyznały się, że są na przykład osobami pasującymi do Twojej buyer persony. Taka jest, że tak powiem, moja filozofia działania, jeżeli chodzi o przestrzeń zarówno pozycjonowania i kampanii płatnych. I to jest ten powód, do którego ja uważam, że SEO, czyli generalnie właśnie pozycjonowanie strony w wynikach organicznych, tak zwanych bezpłatnych, jest jedną z najważniejszych rzeczy, którą marketer B2B czy firma B2B musi zaadresować, zaopiekować się nią, żeby ten biznes rósł.

Zewnętrzna firma do SEO – czy warto z niej skorzystać w B2B?

Niestety, nawet jeżeli będziesz przekonany, bądź przekonana do idei pozycjonowania i będziesz rozumiał jego znaczenie oraz sposób, w jaki działa, to i tak można to zepsuć, jeżeli w nieodpowiedni sposób zbriefujemy czy przekażemy to zadanie osobie, która miałaby być za ten obszar u nas w firmie odpowiedzialna, albo jeżeli nawet spróbujemy znaleźć profesjonalną firmę, która się tym zajmuje, ale nie przypilnujemy mocno tego, w jaki sposób tę usługę pozycjonerską taka firma będzie realizowała.

I tutaj mógłbym przywoływać dziesiątki przykładów z własnego konsultanckiego i osobistego doświadczenia, żeby potwierdzić jedną tezę. Że o ile generalnie firmy nie rozumieją marketingu B2B i po prostu próbują adaptować działania, taktyki z rynku konsumenckiego, co sprawia, że później ten marketing nie funkcjonuje, jak powinien, o tyle spośród tych wszystkich nierozumiejących meandrów B2B firm, wykonawców, mam wrażenie, że firmy SEO nie rozumieją go najbardziej.

I tutaj niech się nikt nie obraża. Moim zdaniem przyczyna nie tkwi w ludziach, tylko w procesach i technicznym podejściu do rozwiązywania tego problemu.

I żeby nie być gołosłownym, posłużę się kilkoma przykładami i zacznę też od swojego. Ponieważ ja sam jestem przykładem organizacji, w której dopóki my sami nie zajęliśmy się nabyciem kompetencji w zakresie pozycjonowania i samodzielnym działaniem na każdym etapie tego procesu i zlecaliśmy to po drodze kilku zewnętrznym firmom, podwykonawcom, partnerom i tak dalej, to pozycje naszych stron po początkowym, bardzo dobrym wzroście leciały na łeb, na szyję. 

Gdybym miał interpretować, jaka była przyczyna tego problemu, to powiedziałbym, że jest to jedna rzecz. Otóż procesy firm pozycjonerskich nie są przygotowane do rozumienia potrzeb firmy B2B.

Historia #1

Teraz podam Ci to na swoim przykładzie. Otóż ja mam oczywiście kilka stron internetowych, stronę internetową Suasio, naszego nowego biznesu, stronę digitalk i swoją własną arturjablonski.com. I skupmy się na tym ostatnim przykładzie, ponieważ był taki okres, gdzie ta strona bardzo mocno rosła w pozycje wyłącznie w oparciu o treści, które tworzyłem, ale od pewnego poziomu już tak nie było. I wychodząc z założenia, że skoro to ja jestem tym gościem, który zawsze jedzie radzić ludziom i zachęcam do tego, żeby z takich rzeczy korzystać, no to ja również, będąc przy takim problemie, poproszę kogoś, żeby mi pomógł. 

Postanowiłem korzystać z usług pozycjonerskich i za każdym razem rozmowa była bardzo podobna. Umawiałem się z firmą i tłumaczyłem jej, co jest moim celem. Dotarcie do osób takich jak, mam nadzieję, Ty po drugiej stronie, które siedzą w firmach B2B albo w sklepach internetowych. Mają konkretne rozwiązania. Ja na przykład mam dla nich do zaproponowania szkolenia marketingowe różnego typu, a w tamtych czasach jednym z takich moich fundamentalnych szkoleń było szkolenie z reklam na Facebooku, które do dzisiaj zresztą z przyjemnością prowadzę. Jestem też oficjalnym trenerem, jednym z kilku zaledwie na świecie z tej tematyki, więc dlaczegożby tego nie kapitalizować i dalej nie wykorzystywać. 

Tłumaczyłem więc, że moja strona musi z jednej strony utrzymać swoją wysoką pozycję na wszystkie hasła związane z reklamami na Facebooku, czyli to był jakiś zakres słów kluczowych, którymi musieliśmy się posługiwać, ale z drugiej strony dużo bardziej zależy mi na tej konsultanckiej, strategicznej, ogólnomarketingowej części mojego biznesu czy właśnie moich relacjach z działami sprzedaży. No bo ja sam jedną z prac, którą kiedyś miałem, to było właśnie bycie kierownikiem sprzedaży. 

I za każdym razem, kiedy pojawiały się później rekomendacje albo były wdrażane jakieś działania ze strony agencji SEO, to były one wykonaniem tego, co można było zrobić w kontekście słów kluczowych bez zrozumienia problemu biznesowego, który za nim stoi. Czyli na przykład na mojej podstronie jest zakładka “Szkolenia”, którą być może kiedyś widziałeś bądź widziałaś. I ona ma nagłówek, zgodnie z prawdą, “Szkolenia marketingowe” albo miała nagłówek “Szkolenia i konsultacje z marketingu”. 

Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego razu tam wszedłem i znalazłem nagłówek w dwóch wersjach. Jedna wersja brzmiała “Szkolenia marketingowe Facebook Ads”, a druga “Szkolenia marketingowe Facebook Ads dla B2B i e-commerce”. Szybko więc spytałem się swojego zespołu, czy jest to jakaś ich “innowacja”, oczywiście to nie była, była to “innowacja” ze strony naszego SEO-wca. 

I co się okazało? 

Taka osoba stwierdziła, że hej, no mamy słowo kluczowe, na które mamy się pozycjonować, czyli “Facebook Ads”. Mamy też dwa segmenty, czy dwie grupy docelowe, czyli właśnie osoby z B2B i e-commerce, one również się muszą pojawić, więc wrzucamy to w nagłówek, no bo przecież nagłówki są kluczowe w pozycjonowaniu. O co Ci Artur chodzi?

Natomiast musiałem potem dość długo wyjaśniać, że przecież ten napisany nagłówek być może ma z punktu widzenia SEO znaczenie, natomiast z punktu widzenia biznesowego jest to strzał w stopę, ponieważ każda osoba, która mogłaby skorzystać z usług moich, mojego biznesu, nie zobaczy siebie w tym nagłówku. Jest on straszliwie zawężony, jeżeli chodzi o to, czym ja się rzekomo zajmuję i stwierdzi “Aha, nie dla mnie” i wyjdzie. 

I to jest coś, czego, być może tutaj niektórych obrażę, ale większość firm SEO, z którymi miałem do czynienia, po prostu nie była w stanie zrozumieć, przejść nad tym do porządku dziennego.

Dlatego więc od tamtego czasu byłem zawsze bardzo mocno wyczulony na to, jak w tych trudniejszych typach biznesów usługowych, czy właśnie firm B2B zwłaszcza, takie pozycjonowanie się odbywa. I pół biedy, gdybym był w stanie posłużyć takim tylko jednym własnym dowodem anegdotycznym na udowodnienie tej tezy. Niestety tych dowodów i przykładów mam więcej.

Historia #2

Sięgając tylko po jeden, z bardzo trudnej branży. Na przykład branży, tutaj nie mogę konkretnej firmy podać, z uwagi na umowy, urządzeń do pomiaru, wszelkiej maści czujników i tak dalej.

Czyli mamy typową firmę producencką, sprzedającą urządzenia do pomiaru, czujniki, zabezpieczenia, innego rodzaju firmom. Firma zdecydowała się w ramach działań marketingu B2B, właśnie również na działania pozycjonerskie, rozumiejąc, jak ważne jest to, żeby strona była dobrze wypozycjonowana w internecie. Cieszyła się z przychodzących raportów, rosnącego ruchu na stronie. Natomiast to, czym się nie cieszyła, to większą liczbą leadów, które byłyby następstwem tegoż rosnącego ruchu. W tej sytuacji pojawiłem się ja jako konsultant i oczywiście, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, poprosiłem o dostęp do wszelkiej maści raportów, całą historię projektu, żeby się zapoznać, kto jakie miał cele na początku, jakie były założenia projektowe, jak one zostały przełożone na projekt i co finalnie miało się stać. 

Czyli taka typowa konsultancka praca. Wchodzi z boku i się przygląda, żeby zrozumieć sytuację i być w stanie ocenić, czy sprawy idą w dobrym kierunku albo może, nie wiem, definicje projektu były złe. 

Wyszła, niestety, bardzo typowa sytuacja, którą od tej pory widziałem wielokrotnie. Otóż firma pozycjonerska przyjrzała się stronie tejże firmy i zobaczyła oczywiście, że na tejże stronie, jak w każdym tego typu biznesie, był różnego rodzaju katalog produktów, a w ramach tego katalogu cała masa poszczególnych urządzeń. Czujnik taki, czujnik owaki, czujnik x, czujnik y. Następnie sprawdziła sobie pewnie w różnego rodzaju dostępnych do tego narzędziach, w jaki sposób ludzie wpisują to w wyszukiwarkach. No i wyszło na przykład “Czujnik x, jak zainstalować”, “Czujnik x, jak działa”, “Czujnik x, modele”. Tego typu hasła. A następnie zaczęła tworzyć dla mojego wówczas już klienta treści dokładnie tego typu.

I jeżeli chcesz wiedzieć, gdzie tkwił błąd w tym założeniu, to musimy się cofnąć do tego zdania, w którym, jeżeli dobrze pamiętam coś, co powiedziałem pewnie jakoś minutę temu, to powiedziałem coś w stylu, że firma się skupiła na tym, co ludzie wyszukują. 

I co się okazało, bo celowo muszę niestety mówić dość ogólnie, bo akurat w tym projekcie nie mogę personaliów podać, że był bardzo duży przypływ osób na stronie internetowej, ale byli to po prostu studenci albo różnej maści specjaliści, kontrolerzy, którzy szukali parametrów technicznych tychże urządzeń i tak dalej, ale bynajmniej nie były to osoby z firm, które były potencjalnymi klientami tegoż klienta. Więc cały nowo zdobyty ruch był ruchem, dla uproszczenia, nazwijmy to B2C. Dokładnie tak samo widziałem to w wielu innych firmach producenckich.

Historia #3

Kiedyś pracowałem z firmą, która zajmowała się produkcją różnego rodzaju rur i tym podobnych rzeczy. I grupą docelową do tegoż biznesu byli na przykład instalatorzy. Instalatorzy, którzy później po prostu dobierali do projektów konkretne orurowanie, czy jakkolwiek to nazwać. I tutaj również natworzono content na stronę, które tak naprawdę były dla potencjalnych klientów zaniepokojonych tym, że coś może im tam stukać albo jak coś sprawdzić czy co wybrać, albo co zasugerować komuś, kto na etapie projektu doradza, zamiast skupić się właśnie na wartościowych odbiorcach, którzy byliby po stronie firmowej. 

Tu pojawia się więc główny problem z tworzeniem strategii SEO dla B2B. Czyli umiejętność znalezienia takich słów kluczowych i takich towarzyszących im tematom treści, które jednocześnie będą dostarczały szansę na jakiś stopień wzrostu wyszukiwalności, jednocześnie będą budowały pozycje witryny, ale jednocześnie będą w pewien sposób ekskluzywne, czyli będą wykluczać tylko te osoby, które budowałyby największy wolumen, bo takich jest najwięcej, ale są zainteresowane danym produktem jako konsument końcowy, a nie jako firma, która ma do Ciebie jako do producenta czy dostawcę jakiegoś rozwiązania po tę rzecz się zgłosić.

No i co? 

No i to jest szalenie trudne. 

Dlatego właśnie firmy SEO nie są w stanie tego zrobić, bo bardzo często, i to w ogóle problem marketingu B2B jako takiego, brakuje tego strategicznego podejścia i głębszego zrozumienia tego, co może się stać, o którym rozmawiamy teraz.

Bo jaki był tego efekt?

Efekt był nie tylko pozycjonerski. Efekt był taki, że wszystkie kampanie płatne, realizowane przez tę firmę, zamiast trafiać wyłącznie do tych z punktu wyjścia dobrych ludzi, o których mówiliśmy sobie na samym początku, zaczęły trafiać również do szeregu mniej lub bardziej przypadkowych studentów bądź osób, które trafiły na stronę firmy z zupełnie inną motywacją niż poszukiwanie producenta tychże czujników i urządzeń pomiarowych. 

SEO w B2B – jak robić to dobrze?

Co to więc dla nas oznacza, jednocześnie przychodząc do pewnego rodzaju konkluzji?

Otóż niezależnie od tego, czy realizujesz działania SEO wewnętrznymi siłami swojego zespołu, czy zewnętrznymi, musisz po pierwsze dobrze zrozumieć, przynajmniej na ogólnym poziomie, co składa się na działania pozycjonerskie. Chodzi o to, żeby wiedzieć, czym jest linkowanie, dlaczego trzeba kupować linki, na czym polega tworzenie treści, które pozycjonują, jak one powinny wyglądać i przede wszystkim, jak się dobiera i jeszcze ważniejsze, jak się ocenia słowa kluczowe, na które chcemy swój biznes pozycjonować.

Po drugie, zrozumieć ten łańcuch zależności między kampaniami płatnymi, pozyskiwaniem newsletterów, zapisów na różnego rodzaju Twoje działania i szeregu innych rzeczy Jak to wiąże się właśnie z pozycjonowaniem.

A po trzecie, co właśnie zrobić, żeby uniknąć poprzez paradoksalnie dobre pozycjonowanie, przyciąganie na swoją stronę niewłaściwych odbiorców. 

I tak jak powiedziałem, to nieraz nie jest łatwe, ale jest kluczowe. Jeżeli chcesz, żeby Twoje działania SEO nie tylko sprawiały, że na stronę będą wchodziły większe liczby ludzi, będziemy się po prostu cieszyli z rosnących słupków, ale żeby faktycznie ten nowo pozyskany ruch na stronie przekładał się również na potencjalne zapytania ofertowe i w rezultacie nowych klientów B2B, czego Ci oczywiście bardzo mocno życzę. 

Jeżeli chodzi o dziś i o ten odcinek, to wszystko. Mam nadzieję, że ten półfilozoficzny, a półpraktyczny, mam nadzieję, wywód, był dla Ciebie interesujący. Jeżeli na jakimkolwiek etapie potrzebujesz skonsultowania bądź doradztwa, czy być może wykonawstwa w zakresie działań czy to płatnych, czy właśnie takich ruchów organicznych, marketingowych, chcesz się dowiedzieć co i jak, to zapraszam Cię gorąco albo na suasio.pl albo na digitalk.pl, żeby dowiedzieć się więcej o tym, jak możemy Ci pomóc, żeby uniknąć tego typu sytuacji, które stały się niekiedy problemami naszych klientów na wiele, wiele miesięcy. 

Tymczasem zachęcam Cię również do subskrybowania programu. Obojętnie, gdzie go słuchasz, czy na podcaście, czy na YouTubie, czy w jakiejkolwiek innej formie. 

Do zobaczenia w przyszłym tygodniu i cześć!