Kod QR – pionier złożony w ofierze

Portale branżowe, zainspirowane newsem na Mediarun, poruszyły temat nieskuteczności kodów QR. Według danych tylko 15 procent posiadaczy smartfonów zeskanowało kiedyś którykolwiek z nich. Biorąc rzecz na logikę i zakładając, że większość zrobiła to raz i więcej z tego wynalazku nie skorzystała, statystyka staje się jeszcze mniej korzystna.

Kod QR jako narzędzie samo w sobie ma dość ograniczone możliwości. Niektórzy potrafią wykorzystać je w ciekawy sposób. Inni mechanicznie wpychają je gdzie tylko się da, co prowadzi do kuriozów takich jak zachęcanie bezdomnych do szukania w ten sposób pomocy (więcej przykładów inteligentnych inaczej zastosowań kodów QR w serwisie WTF QR Codes).

Kody QR mają też pecha. Wynaleziono je zbyt wcześnie, by mogły zdobyć popularność na masową skalę. Nie było jeszcze smartfonów, które pozwoliłyby je wykorzystywać na codzień. Drugim negatywnym czynnikiem była (jest) ich pionierskość. Mamy lipiec 2012, kody są już obecne w marketingu kilka lat, a mediarun podaje, że czym są i do czego służą wie 65% Polaków, co i tak stanowi około dwudziestoprocentowy wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym. Mało.

Same nie odniosły spektakularnego sukcesu, ale przysłużyły się nam w inny sposób. Przetarły szlaki. Uświadamiają o możliwościach telefonu i aplikacji mobilnych. Może to dzięki nim, między innymi, możemy dziś oglądać billboardy reklamujące aplikacje mobilne? Ryzykowna teza i prawdopodobnie dość uproszczona relacja, wiem. Poddaję to jednak pod rozwagę.Oceńcie sami.

Kody QR zapewne długo już nie pociągną. Wyprze je rozszerzona rzeczywistość: Layar, Aurasma czy narzędzia służące do zakupów poprzez skan, jak Save Up. Oferują nieporównywalnie więcej, więc nie mam zamiaru narzekać, to normalna konsekwencja postępu technologicznego.  Konsumenci będą już wiedzieli, jak z tych wynalazków skorzystać.

QR kody nie zdobędą szczytów, ale też nie wydaje mi się, by miały błyskawicznie zniknąć z rynku. Zapewne pozostaną z nami jeszcze co najmniej kilka lat. Przynajmniej do momentu, gdy przygotowanie materiałów wykorzystujących rozszerzoną rzeczywistość nie osiągnie odpowiedniego pułapu cenowego, który pozwoliłby upowszechnić ich użycie.

Sądzę, że kody QR dalej będą pojawiały się wszędzie tam, gdzie potrzebna będzie prosta funkcjonalność zamiast fajerwerków. Póki co, bajery pokroju animowanego loga czy odpalającej się reklamy to najczęściej sztuka dla sztuki. Coś ładnego, na co można popatrzeć, jeżeli mamy czas i ochotę. Widząc QR, wiemy, że należy się spodziewać konkretu bez wodotrysków. Czasami przecież tylko o to chodzi. Prawda?

Do przeczytania!

Artur

 

Przeczytaj także inne wpisy z kategorii Social Media: