Moja krótka przygoda z Facebook Home

Odkąd o nim usłyszałem, czekałem na premierę. Gdy dowiedziałem się, że nie będzie dostępny na mojego Samsunga Galaxy SII, posmutniałem. Gdy znalazłem sposób, by jednak go zainstalować – rzuciłem wszystko, czym się w danej chwili zajmowałem i wziąłem się za testowanie.

I co? Wywaliłem po kilku minutach. Zwyczajnie mnie znudził (zmęczył?). Mija parę godzin – podejście drugie. Bardziej z recenzenckiego obowiązku niż szczerej chęci. Ponownie rozczarowanie. Pierwsza myśl: co jest ze mną nie tak?!

Jestem maniakiem Fejsa i siedzę na nim non stop. Przeglądam zaraz po przebudzeniu i przed zaśnięciem. A jednak Home mnie nie zachwycił. Skoro więc człowiek uzależniony, taki jak ja, nie znajduje w sobie chęci, by z tego korzystać, to co z przeciętnymi użytkownikami?

Pierwszą wadą jest starcie reklamowego wizerunku z rzeczywistością. Cóż, moi znajomi nie wrzucają aż tak pięknych zdjęć, by nadawały się na tapetę. Nie mam ochoty ciągle oglądać pikselozy albo żarcia. Chcę mieć kontrolę nad swoim ekranem głównym.

Druga tkwi we mnie. Lubię widżety. Lubię dostęp do wielu ekranów. Lubię mieć wszystkie skróty pod ręką. Home oddala mnie od tych rozwiązań. Ktoś powie, że to kwestia kilku ruchów palcem. Jestem człowiekiem Internetu. Dla mnie to za dużo/za długo!

Jedna opcja, która moim zdaniem jest świetna, to synchronizacja Messengera i SMSów.  Nie martwię się prywatnością – nie łudzę się, że jeszcze jakąkolwiek posiadam. Aczkolwiek nie potrzeba do tego Home’a – w sobotę rano aktualizacja Messengera pozwala na to samo.

Jedno trzeba przyznać – Facebook Home jest ładny. Na pewno ładniejszy od czystego Androida czy nakładek oferowanych przez producentów. Jednak cy uroda wystarczy, by godzić się na nieustanne bombardowanie informacjami i rozpraszanie naszej uwagi? Już powiadomienia wystarczą, by zabić produktywność, co zresztą podkreśla sama reklama launchera.

Sprawdziłem pierwsze recenzje Home’a. Nie są przesadnie przychylne. Potwierdzają zarzuty, które sam wysnuwam. Nie wiem, czy Home odniesie sukces. Nie wiem czy nie dam mu jeszcze jednej szansy. Może na nią zasługuje. Póki co, mój zapał ostygł. Czyli jednak można mieć dość fejsa. To dziwne uczucie. Albo może ja nie jestem hard-userem? Zaczynam się bać o takich ludzi.

Chyba wiem, co tak naprawdę mi przeszkadza w Facebook Home. Brak poczucia kontroli. Włączenie appki czy sprawdzenie powiadomienia to mój wybór. Przewijanie walla przez 5 godzin to mój wybór. Oglądanie głupich statusów o niczym na pulpicie smartfona  dzięki Home – to już nie mój wybór. A ja chcę go mieć.

A jak Wasze wrażenia? Macie go już u siebie? Planujecie mieć?