Na jakim etapie rozwoju kariery w social media jesteś?

Dzisiaj na wesoło. Dzisiaj uniwersalnie (bo w sumie można tak napisać o prawie każdej pracy). Przed Wami opowieść z morałem. O tym, ja zmienia się człowiekowi postrzeganie własnej osoby i swoich umiejętności wraz ze zdobywaniem doświadczenia.

Etap I: Świeża krew

Dostałeś wymarzoną pracę w agencji reklamowej/eventowej/social media/public relations/whatever. Euforia, motylki w brzuchu, te sprawy. Z głową pełną pomysłów budzących politowanie kierownika działu na zebraniach zabierasz się do roboty. Chłoniesz wszystko i chcesz umieć wszystko. To dobry stan, masz otwartą głowę, szukasz pomysłu na siebie. Zbierasz doświadczenie. Uczysz się. Nawet jak coś zepsujesz, to i tak nieważne, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie przydziela Ci odpowiedzialnych zadań. Wypaleni pracownicy kochają Twój entuzjazm. Przy Tobie wracają myślami do czasów, gdy sami byli młodzi i zaangażowani w to, co robią. Dlatego lubią spotykać cię rano w kolejce po kawę.

Mija trochę czasu i przechodzisz na…

Etap II: Łże-wykształciuch

Przepracowałeś kilka miesięcy, może rok. Zrobiłeś kilka projektów – na przykład podpowiedziałeś spoko copy jednemu z etatowych community, przechodząc akurat obok jego biurka. Znalazłeś na pierwszej stronie Google Images jakąś starą reklamę i jakimś cudem do tej pory nikt nie odgadł, skąd ukradłeś pomysł. Denerwujesz się nieco tym faktem średnio raz na dwa dni, ale duma z wygranego przetargu każe ci o tym zapomnieć.

Przeczytałeś trochę książek branżowych, w tym poradniki, których nie powstydziłby się Krzysztof Kanciarz. Subskrybujesz blogi branżowe. Głównie polskie, bo nad angielskimi nie chcę ci się skupiać. Za to wymyślasz żebrolajki jak nikt inny. Słowem: opanowałeś social media. Prawdopodobnie zakładasz bloga.

Niektórzy startują od tego etapu – większość z nich nie dostaje roboty, bo wychodzi na zbyt pyskatych. Inni z kolei nigdy z niego nie wyrastają, co powoduje frustracje otoczenia, a często i samego Łże-wykształciucha, gdy okazuje się, że po nieproduktywnym okresie zostaje zwolniony. Wtedy zakłada własną agencję i na lokalnym rynku wycina litery plotterem.

Na szczęście spora część przechodzi na…

Etap III: Mnich-Pokutnik

Zdałeś sobie sprawę z faktu, że w dupie byłeś, gówno widziałeś. Lekcja pokory przyszła w samą porę. Gdybyś grał w planszówkę, właśnie wracałbyś na start. Tylko że tym razem nie będzie to Twoja pierwsza partia. Masz talent, więc do tej pory pewne rzeczy robiłeś intuicyjnie i wychodziły dobrze. Tym razem rozumiesz już, dlaczego zadziałały – i umiesz osiągnąć ten efekt na innych polach. Znowu słuchasz tych, którzy są wiele pól przed Tobą. Jeździsz na konferencje, zbierasz materiały, poznajesz ludzi. Uczysz się, uczysz, uczysz.

Mijają lata, a ty wskakujesz na…

Etap IV: Stary wyga

Spoglądając wstecz, widzisz za sobą długą i pełną sukcesów karierę. Przed Twoim dyrektorskim biurkiem regularnie stawiają się wyselekcjonowani przez kadry kandydaci. Patrzą nieśmiało, przestępują z nogi na nogę, wykonują dziwne nerwowe ruchy. Część z nich ma jednak ten błysk w oku i decydujesz się dać im szansę. Z częścią żegnasz się przedwcześnie, gdy okazuje się, że zbyt długo tkwią w etapie drugim.

Niedługo odejdziesz na emeryturę. Żeby zająć czymś czas, zaczniesz pisać listy do agencji i klientów, wytykając błędy językowe w radiówkach i na opakowaniach. Próbujesz znaleźć sobie hobby niezwiązane z pracą, ale wszystko kojarzy Ci się z marketingiem.

* * *

Tu kończy się nasza opowieść. Na którym etapie jesteście? :)

Oczywiście wpis jest celowo przerysowany i powstał, by wywołać usmiech. Wstydzę się pisać o tym, ale znam hejterów. Możecie mi za to wytknąć, że wcale nie jest śmieszny.

 

Przeczytaj także inne wpisy z kategorii Social Media: