Profile społecznościowe Twojej firmy – co na nich publikować?

Masz własną firmę i zastanawiasz się, jak promować ją w sieci. Założyłeś profile społecznościowe w social mediach i czas, aby zapełnić je contentem. Pytanie brzmi, co na nich publikować? Odpowiedź może Cię zaskoczyć, gdyż nie będzie wiązała się z konkretnymi typami postów, a z pewną filozofią podejścia, która może ułatwić Ci pracę z profilami. Przekonaj się!

Co mamy publikować na naszych firmowych profilach/portalach społecznościowych?

To chyba jedno z najczęściej zadawanych pytań w każdej firmie. I to bez względu na to, czy chodzi o Facebook, Instagram, TikTok, czy jakiekolwiek inne medium. Sam bardzo często je słyszę i dlatego dziś pokażę Ci, jak ja podchodzę do tego zagadnienia. 

Oczywiście, rozumiem podstawę takiego pytania. Jest nią zapewne to, że respektujemy specyfikę każdego kanału i rozważając pojawienie się lub rozszerzenie swojej prezencji w mediach społecznościowych o ten konkretny kanał, chcemy dopasować nasze treści tak, aby dzięki temu zdobywać bazę subskrybentów czy followersów. W końcu skoro wszedłeś między wrony, musisz krakać jak i one. 

Natomiast w tym artykule spróbuję zachęcić Cię do trochę innego podejścia w tym zakresie, które być może wyzwoli Cię z okowów stereotypowego myślenia o pewnych kanałach. 

Profile społecznościowe – dyskwalifikacja kanałów

Wiele firm zakłada, że istnieje konkretny typ treści, które należy publikować w kanale X, ale już nie w Y. Skutkiem takiego myślenia jest dyskwalifikowanie pewnych mediów społecznościowych z uwagi na to, że kojarzymy je z konkretnym rodzajem contentu. I jeżeli dana treść nie pasuje do naszej grupy docelowej, więc stwierdzamy, że nie ma tam dla nas miejsca. 

Przykładem takiego kanału, który jako pierwszy przychodzi mi do głowy, jest TikTok – medium, na którym ludzie kręcą głupie, śmieszne filmiki, robią sobie pranki, lip sync, czyli ruszają ustami pod konkretne piosenki, udając, że śpiewają. 

Odpalasz więc sobie takiego TikToka, oglądasz, co tam jest, albo widzisz TikToki, które udostępniają Twoi znajomi w innych kanałach społecznościowych, i dochodzisz do wniosku: Hm, no na moją firmę to chyba to się nie nadaje. 

I to jest właśnie pewna pułapka myślenia!

Dlaczego?

Ponieważ postrzegasz kanał przez pryzmat dominującego na nim typu treści, a nie myślisz, o tym, co konkretnie możesz do tego kanału wnieść. A potem się okazuje, że przed Tobą pojawił się tam ktoś inny, zaczął działać pod prąd i odnosi sukces. I wówczas stwierdzasz:

No tak, dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem. 

Pozwól, że opowiem Ci o pewnym kanale społecznościowym, a Ty powiesz mi, co to za platforma. Uwaga! Jest to kanał, w którym pojawiają się głupie filmiki, siedzą tam dzieciaki – maksymalny wiek odbiorcy to pewnie jakieś dwadzieścia pięć lat. Dominują w nim:

  • pranki, 
  • komedia, 
  • formaty rozrywkowe.

Nie znajdziesz tam formatów biznesowych czy chociażby edukacyjnych. Jeżeli w ogóle miałbyś się tam pojawić, to być może z myślą o tym, żeby przyzwyczajać bądź wychować sobie odbiorców na przyszłość, ale nie ma szans, żeby konwertować kogokolwiek na klienta już teraz. 

Czy wiesz, o jakim kanale społecznościowym mówię? 

Prawdopodobnie domyśliłeś się, że chodzi właśnie o TikTok. I masz rację! W tej chwili mówi się tak o tym medium, natomiast dokładnie w ten sam sposób siedem-osiem lat temu mówiło się o YouTubie. 

Zresztą, identycznie – może poza aspektem związanym z filmami – jeszcze kilka lat temu mówiło się o Facebooku:

  • nie sprzedaje, 
  • nie ma tam miejsca na B2B, 
  • rzekomo się kończy.

I póki co – przynajmniej w chwili, w której to nagrywam – żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdą. Uważaj więc nie tylko na ogólne mity, jak te związane z Facebookiem, ale również na mity, które wynikają z faktu, że najczęściej eksponowani jesteśmy tylko na jakąś część użytkowników, którzy na początek nadają platformie pewien sznyt, ale niekoniecznie jest to jedyny rodzaj odbiorców, który dana platforma będzie miała.

Do jakiej myśli i wniosku mnie to prowadzi i w jaki sposób chciałbym, żebyś Ty też o tym myślał bądź o tym myślała? 

Chciałbym, żebyś myślał o mediach społecznościowych dla swojego biznesu przez pryzmat formatów, a nie kanałów. 

Platformy społecznościowe – jaki typ treści publikować?

Pytanie, które zawsze trzeba sobie zadawać, brzmi: 

Jakiego typu treści chce oglądać publiczność taka, jak moi klienci?

Kanał jest wówczas wyborem wtórnym, szczególnie że są pewne formaty, które wbrew temu, co się powszechnie myśli, można publikować i podobają się odbiorcom niezależnie od kanału. 

#1 Backstage

Czymś takim są na przykład treści typu backstage, czyli pokazywanie pracy Twojej firmy od zaplecza. Czy będzie to:

  • transmisja live z tego, jak składasz paczki przed wysyłką, 
  • kilka stories wrzuconych na Instagramie, 
  • TikTok czy inny Reels

to wszędzie, w każdym formacie możesz backstage wykorzystać. 

#2 Takeover

Jest pewien popularny na Instagramie format treści, który sam bardzo lubię, czyli tzw. takeover. 

O co chodzi?

  • Zamiast przez dany okres publikować treści samodzielnie lub przez osobę do tego zatrudnioną, możesz oddać dany kanał we władanie innej osobie, np. na jeden dzień. Takiego przejęcia może dokonać celebryta, influencer branżowy czy nawet osoba z innego działu, która pokaże, jak coś działa. 

Przykład?

  • W NBA profil przejmuje zawodnik drużyny rozgrywającej mecz tego dnia. 
  • W teatrach w Londynie i pod Londynem konta przejmują aktorzy albo pracownicy odpowiedzialni za dekorację, kostiumy, itd. Ddzieje się to często w kontekście polecanego przeze mnie profilu – i teatru zresztą też – w Windsorze pod Londynem. 

Zatem takim miejscem, w którym najczęściej spotykamy się z takeover, są właśnie Instagram i pochodne, np. Stories. Natomiast czy można zaadoptować ten format gdziekolwiek indziej? Tak, ponieważ mimo że coś takiego wygląda jak wideo, to niekoniecznie musi nim być.

Przykład? Twitter. 

Szczególnie często dzieje się to w tematyce sportowej, kulturalnej, ale nie tylko. Profile organizują jednodniowe akcje typu ask anything, co oznacza, że dany zawodnik mojego ulubionego klubu, jakim jest Liverpool, przejmuje tego dnia profil i odpowiada na pytania użytkowników, albo pokazuje na Twitterze, jak wygląda jego praca od zaplecza. 

Inny przykład:

Wydawnictwo książkowe, które kilka lat temu podczas premiery książki Edgara Pelaeza zaprosiło autora, który był akurat obecny w mieście na Targach Książki, i poprosiło go, aby dyktował lub sam wprowadzał odpowiedzi na komentarze na profilu danego wydawnictwa tego konkretnego dnia.

Zatem nie miało znaczenia, czy był to Facebook i format zdjęć i komentarzy, czy Twitter i wpisy tekstowe z odpowiednim hasztagiem, czy wreszcie Stories albo posty na Instagramie. Dzisiaj moglibyśmy to zrobić również na TikToku.

Format takeover sprawdza się wszędzie, ponieważ odbiorcy uwielbiają ten rodzaj treści.

 

(function() {

var id = ‘smIframe-zdw67h9jrv32mnqq’;

var PREFIX_OUTGOING = ‘SM_RESIZE_IFRAME:’ + id;

var PREFIX_INCOMING = ‘SM_IFRAME_HEIGHT:’ + id + ‘:’;

var iframe;

var findIframe = function() {

if (iframe) {

return iframe;

}

iframe = document.getElementById(id);

return iframe;

};

window.addEventListener(‘resize’, function() {

findIframe() && iframe.contentWindow.postMessage(PREFIX_OUTGOING, ‘*’);

});

window.addEventListener(‘message’, function(event) {

var messageData = event.data;

try {

if (messageData.indexOf(PREFIX_INCOMING) !== 0) {

return;

}

findIframe() && (iframe.style.height = parseInt(messageData.replace(PREFIX_INCOMING, ”)) + ‘px’);

} catch (e) {}

});

}());

Formaty zamiast kanałów

Prawda jest taka, że większość profili czy kanałów społecznościowych może publikować kilka identycznych formatów treści. Bo mało jest unikalnych tekstów, dopasowanych tylko pod jeden kanał, a czasami to, że coś kojarzymy tylko z jednym kanałem, wynika z faktu, że nikt jeszcze nie spróbował zaadaptować tego do innego. 

Jeżeli zaczniesz w ten sposób myśleć o mediach społecznościowych w Twojej firmie, to może to być wyzwalający proces dla Ciebie i Twojego zespołu. Ponieważ nagle okazuje się, że trzeba się zastanawiać, jaką strategię działań przyjąć dla każdego pomniejszego kanału, a wystarczy – przez pryzmat konkretnych formatów – myśleć, co, kiedy i gdzie publikować. 

Ideałem oczywiście byłoby mieć osobny, oddzielny content na każdy kanał, ale jest to pewna utopia, która wymaga kilkudziesięcioosobowego zespołu. Zatem podejście przez pryzmat formatów, a nie kanałów może być pewnym ułatwieniem.

Istotna jest tu odpowiedź na pytanie, czy dana grupa ludzi lubi dany format treści? Bo jeżeli go lubi, to może jeszcze nikt innym na tym kanale jej tego nie zaoferował i Ty możesz być jedną z pierwszych osób, np. robiących merytoryczne treści na Tik Toku (których, nawiasem, mówiąc jest już bardzo dużo, choć może nie przebijają się jeszcze aż tak mocno do świadomości takiego ogółu osób, które mogłyby z tego kanału korzystać). 

Po co śledzić kilka kanałów?

Od pytania, co publikować, chciałbym się odbić do drugiego, z mojej perspektywy ważniejszego. Często jest bowiem tak, że uruchamiamy nowy kanał społecznościowy, zachęcamy ludzi, żeby nas na nim obserwowali, ale niekoniecznie mamy jakiś autorski pomysł na to, co w nim publikować.  

Warto więc z góry odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego ktoś miałby Cię śledzić na więcej niż jednym kanale?

Przeważnie ten kanał powinien oferować coś unikalnego. Nie musi to być całkowicie autorska strategia, niepowtarzalne treści, ale być może właśnie jeden format, który będziesz robił tylko tutaj. 

Przykład:

Kiedyś widziałem case, w którym marka Hultaj Polski prowadziła na swoim fanpage’u komunikację z wykorzystaniem formatu kuponów rabatowych czy konkursów na nazwę ich produktów. Zaczynała wówczas rozkręcać swoją grupę na Facebooku i zrobiła bardzo ciekawy manewr, który Ty również możesz zastosować. Otóż, zamiast wymyślać nowy format treści, który mogliby publikować dla tej grupy, w świat poszedł inny komunikat:

Od dziś na grupie, i tylko tam, będą pojawiały się konkursy i kody rabatowe.

Zamiast więc wymyślać nowy format, marka przeniosła część treści ze swojego głównego kanału, którym był fanpage, jednocześnie zachęcając użytkowników, aby dołączali do grupy.

Może więc tędy droga? Może wystarczy przenieść do innych kanałów formaty, które niekoniecznie się z nimi kojarzą? Aby dobrze przygotować się do takiej pracy, wyobraź sobie, że musisz zrobić następującą rzecz:

Załóżmy, że prowadzisz profil na Instagramie i Facebooku. Chcesz poinformować użytkowników o tym, że jesteś obecny na tych platformach. Zazwyczaj tak się właśnie robi, natomiast w mojej ocenie zdecydowanie zbyt rzadko marki o tym przypominają. Ale komunikat powinien brzmieć trochę inaczej niż: 

Hej, zapraszamy do obserwowania nas na Instagramie!

Wyobraź sobie, że musisz dokończyć zdanie:

Obserwuj nas na Instagramie, bo…

I rozwinięciem tego zdania może być właśnie ten jeden unikalny format treści albo inny powód, dla którego ktoś miałby Cię śledzić. I sam fakt, że tam jesteście, jeszcze takim usprawiedliwieniem nie jest.

Potraktuj proszę uzupełnienie tego ostatniego zdania jako swoją pracę domową!