Reklama na Facebooku – szkolenie online

Od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad wprowadzeniem do swojej oferty szkolenia online z reklamy na Facebooku. Jak to jednak z pomysłami bywa, ten kołatał mi się cały czas z tyłu głowy i dopiero sytuacja zmotywowała mnie, by się sprawą na poważnie zająć. Postanowiłem się podzielić swoimi przemyśleniami, w czym takie szkolenia są inne od standardowych, na żywo.

 

Szkolenie online czy kurs online z reklamy na Facebooku?

Zacznijmy od tego, że szkolenie online z reklamy na Facebooku to nie to samo, co kurs online.

W swojej ofercie mam już dwa świetnie się sprzedające i nieustannie aktualizowane kursy online:

Skuteczna reklama na Facebooku – kurs online, w którym wzięło udział już blisko 1400 osób.

Reklama na Facebooku i Instagramie dla e-commerce, kurs dla zaawansowanych i wyspecjalizowanych w handlu internetowym.

Można by rzec, że to wystarczająca alternatywa dla osób, które nie chcą lub nie mogą pojawić się na sali na żywo. Tylko że to nieprawda.

Kurs online to inna forma przyswajania wiedzy niż szkolenie online.

Kurs przechodzisz własnym tempem, w dowolnym wybranym przez siebie momencie. To przede wszystkim nagrania wideo, audio i teksty, z którymi się zapoznajesz. Część kursów ma również zadania do wykonania, lecz rzadko są one niezbędne, żeby kurs ukończyć.

Słowem, to zupełnie inna metoda przyswajania wiedzy. Sam kursy bardzo lubię – pracownikom swojej agencji marketingowej  zapewniam dostęp do bazy kilkunastu kursów, z których sam zresztą korzystam. Pokrywają tematy od projektowania graficznego po pracę na tabelach przestawnych w Excelu.

Stąd właśnie pomysł, by nie poprzestawać na kursie online i zorganizować coś, co będzie rozwiązaniem pośrednim pomiędzy zapoznawaniem się z przygotowanymi wcześniej materiałami a interakcją bezpośrednio na sali szkoleniowej.

Tak powstało szkolenie online z reklamy na Facebooku i Instagramie – jak się śmieję, kopiując Kazika, na żywo, ale w studio.

 

(function() {

var id = ‘smIframe-zdw67h9jrv32mnqq’;

var PREFIX_OUTGOING = ‘SM_RESIZE_IFRAME:’ + id;

var PREFIX_INCOMING = ‘SM_IFRAME_HEIGHT:’ + id + ‘:’;

var iframe;

var findIframe = function() {

if (iframe) {

return iframe;

}

iframe = document.getElementById(id);

return iframe;

};

window.addEventListener(‘resize’, function() {

findIframe() && iframe.contentWindow.postMessage(PREFIX_OUTGOING, ‘*’);

});

window.addEventListener(‘message’, function(event) {

var messageData = event.data;

try {

if (messageData.indexOf(PREFIX_INCOMING) !== 0) {

return;

}

findIframe() && (iframe.style.height = parseInt(messageData.replace(PREFIX_INCOMING, ”)) + ‘px’);

} catch (e) {}

});

}());

Jak wygląda szkolenie online z reklamy na Facebooku?

Szkolenie online jest jednocześnie podobne do doświadczenia szkolenia na żywo, jak i inne.

Organizowałem już kilka tego typu szkoleń dla konkretnych firm, czyli tak zwanych grup zamkniętych. Wiedziałem więc, czego się spodziewać, przenosząc szkolenie do świata online.

Za mną też pierwsza, kilkunastoosobowa edycja dla grupy otwartej.

Pierwszym najbardziej oczywistym wyzwaniem są kwestie techniczne – w końcu trzeba mieć kontakt z uczestnikami.

Jest szereg sposobów, żeby to ograć. Od dedykowanych webinarom narzędzi po Skype’a. Nie ma idealnego rozwiązania, każdy prowadzący musi wypracować własny repertuar w tym zakresie.

Osobiście postawiłem na:

  • Google Meet – bo zależało mi na stabilnej platformie, do której łatwo dołączyć (nic nie trzeba instalować, wystarczy kliknąć w link) i na której można bez problemu zadawać pytania tak w formie tekstowej (na czacie), jak i głosowo. Mogłem też zobaczyć się z uczestnikami na kamerce, co było bardzo ważne!
  • Google Docs – jako wspólny dokument, na którym pracowaliśmy jednocześnie. To właśnie w nim uczestnicy wykonywali ćwiczenia, a ja na bieżąco miałem podgląd na ich postępy.

 

Tylko tyle! Uznałem, że nie ma co kombinować. Dwa googlowe narzędzia pozwoliły mi ogarnąć wszystko, czego potrzebowałem:

  • bieżącą interakcję z uczestnikami,
  • udostępnianie ekranu, wyświetlanie prezentacji, a czasami nawet i siebie ;)
  • platformę do zadawania, komentowania i wykonywania ćwiczeń

 

Czy szkolenie online z reklamy na Facebooku i Instagramie będzie równie efektywne, co szkolenie na żywo?

Narzędzia to jednak tylko jeden z elementów i wcale nie najważniejszy. Szkolenia online mają swoją specyfikę.

Część osób traktuje szkolenia online jako ubogiego krewnego szkoleń na żywo. W końcu odbywają się przez internet i brakuje im odpowiedniej oprawy – drogi do sali szkoleniowej, cateringu, flipcharta i klimatyzowanej sali. Przez to wydają się prostsze.

Uważam, że jest odwrotnie. Szkolenia online są bardzo wymagające – może nawet bardziej – tak dla prowadzącego, jak i dla uczestników.

Dlatego planując swoje szkolenie online z reklamy na Facebooku założyłem z góry, że będzie trwało krócej niż szkolenie na żywo.

Byłem o to często pytany. Skąd taka decyzja?

Cóż, powód pierwszy, banalny: przerwy będą krótsze. Powód drugi, poważniejszy: uczestnicy szybciej się zmęczą.

Rzeczywiście tak jest. Szkolenia online wymagają mocnego skupienia. Oczywiście w każdej chwili można przerwać prowadzącemu, poprosić o doszczegółowienie, itd., natomiast sam fakt pracy przed ekranem sprawia, że zachowujemy się i angażujemy inaczej.

Jako prowadzący również widzę, jak mocno muszę się pilnować, by na przykład trzymać odpowiedni ton głosu. Przez ekran ciężej przebić się z emocjami – wie to każdy, kto kiedykolwiek występował przed kamerą – dlatego trzeba bardzo uważać, by nie zacząć mówić monotonnie, jednostajnie. Inaczej grupa “odpłynie”.

Nie ma więc powodu, by na siłę próbować przekładać 1:1 czas szkolenia na żywo do szkolenia online. Każde z nich ma inną specyfikę.

I to tyle moich spostrzeżeń! Czekam z kolei na… Twoje.

Daj proszę znać:

  • co sądzisz o szkoleniach online tego typu (co hamuje Cię przed wzięciem udziału? A może korzystałeś i jesteś ich zwolennikiem?
  • jak podobają Ci się tego typu wpisy – nie tyle poradniki, ile moje osobiste doświadczenia związane z jakimś tematem. Tworzyć takich więcej?

Dużo zdrowia i do przeczytania,

Artur Jabłoński