Tweetup Polska – chcę jeszcze raz!

Jest takie jedno uczucie, które wyjątkowo kocham. To uczucie, gdy jedziesz na konferencję/spotkanie/zlot i widzisz kogoś pierwszy raz w życiu, a tak naprawdę znasz go od bardzo dawna. Witacie się jak starzy znajomi, choć fizycznie nigdy nie byliście w jednym pomieszczeniu. Świetna sprawa.

Tego uczucia doznałem w minioną sobotę kilkadziesiąt razy podczas pierwszego ogólnopolskiego Tweetupu. Ogrom znajomych twarzy, z którymi od miesięcy angażuję się w dyskusje na przeróżne tematy. Masa nowych ludzi, których szukałem potem po nickach i dodawałem do obserwowanych. Takie spotkania dają ogromnego kopa.

Ten Tweetup był wyjątkowy nie tylko z powodu rozmachu. Po raz pierwszy poza towarzyskim spotkaniem pojawiły się również prelekcje, nadając całości poważnego wymiaru. Ostateczna wersja programu różniła się znacznie od pierwotnie zakładanej. Szkoda, bo ominęło nas w ten sposób kilka ciekawych tematów. Ci, którzy próbowali wypełnić lukę, nie do końca się sprawdzili.

Relację dzielę na dwie części. Jedna to opinia o poszczególnych prezentacjach. Druga – zbiór impresji na temat samego wydarzenia, drobnych, acz ciekawych rzeczy wartych docenienia.

O prelekcjach

Po kolei. Zaczęło się od prezentacji działań Warszawy (która okazała się mężczyzną) na Twitterze. Było widać, że prezentację szykowano do ostatniej chwili, do czego zresztą prelegent się przyznał. Warto przyklasnąć samemu przekazowi – oto miasto bierze się w końcu porządnie za ten kanał zamiast pozwalać mu działać z automatu przez połączenie z efbecją. Poznaliśmy plan działań, ale nic poza tym.

Prezentacja Moniki Czaplickiej dotyczyła kryzysów w mediach społecznościowych – tematu, o którym pisze ona właśnie książkę. Moim zdaniem była to prezentacja, z której obecni mogli dowiedzieć się najwięcej nowych rzeczy. Głównie za sprawą dobrania nieznanych większości kejsów. Ciekawe, że śmietanka polskiego Twittera nie kojarzyła znacznej części przywoływanych akcji. Strach pomyśleć, o ilu z nich słyszał przeciętny marketer!

Tytuł najgorszej prezentacji dnia dostaje ode mnie Oskar Berezowski za urządzenie z Tweetupu spotkania handlowego. Takich rzeczy nie toleruję na konferencjach branżowych, bo kontrakty to można sobie zawierać w kuluarach a scena jest od dzielenia się wiedzą. Dlatego na tweetupie zdenerwowała mnie podwójnie, bo to nie jest branżowa impreza. Słabo.

Rozmawiałem z kilkoma osobami o prezentacji Pijaru Koksu i wiem, że budziła mieszane uczucia. Dla mnie wypadł w porządku i mówię to nie tylko z sympatii do Jakuba. Owszem, mówił proste rzeczy i momentami miałem wrażenie, że pewnych niuansów Twittera obecnym co jak co tłumaczyć nie trzeba. Marketingowcy mogli się poczuć jego wystąpieniem zawiedzeni, ale to nie oni byli grupą docelową, tylko normalny użytkownik Twittera. Dla takich osób wchodzące w interakcję między sobą i ciekawie komentujące wydarzenia bieżące mogły być interesującą nowością.

 Jako ostatni na scenie wystąpił Tomek Pawłowski, czyli Zgorzkniały Copywriter. Z tego, co wiem, mówił podobne rzeczy, co na czwartku social media w Katowicach. Może się nie skupiłem odpowiednio, ale miałem wrażenie pewnej niespójności, bo najpierw było o działaniach Gdańska w mediach społecznościowych, a potem przeszliśmy do budowania marki osobistej. Jak na prezentację na Tweetupie za mało w tym było Twittera (a chyba takie było założenie?), ale sam Zgorzkniały przyznaje się, że dopiero uczy się tego medium, więc nie wypada mu wypominać.

Finalnym punktem oficjalnej części była debata, w której udział wzięli Zbigniew Hołdys, Bartosz Węglarczyk, Michał Pol i Arlena Witt, czyli wittamina. Całość przybrała formę dość swobodnej dyskusji i wymiany poglądów na temat Twittera, jego roli w społeczeństwie i życiu debatujących, itd. Miejmy nadzieję, że wszyscy ludzie na Tweetupie mieli podzielną uwagę, bo inaczej zabawa ze stramem to byłby brak szacunku dla gości na scenie. O co chodzi? Otóż za ich plecami leciał stream z hashtaga #TweetupPL. Jak się domyślacie, trollingowi nie było końca.

Lista klawych rzeczy

– identyfikatory to poezja – zobaczcie sami na zdjęciu. Pomysł, by zamieścić tam wszystkie informacje z profilu – bombowy

– wszechobecne plakaty, które udowadniają z humorem i dystansem wyższość Twittera nad resztą świata

– stream z hashtaga #TweetupPL i trolling debaty, do którego włączali się sami uczestnicy!

– Tytus Hołdus cieszący się jak dziecko z chwilowego zbanowania mikrofonu swojemu ojcu

– Ludzie tweetujący o ludziach robiącym zdjęcia ludziom robiącym zdjęcia robiącym zdjęcia Instagramem (i jeszcze kilka poziomów meta można by nad tym nadbudować)

– ludzie pytający na Twitterze, gdzie są gniazdka, jakie jest hasło do wifi i po ile piwo – offline’owe pytania są przereklamowane

– pospolite ruszanie i walka o miejsce w Trending Topics. Niestety, z Beliebers i OneDirectioners nie można wygrać. Pozostało nam włączenie się w nurt #swagu i #yolo

– najbardziej sztywny uczestnik, czyli @jodła

I wiele, wiele więcej!

Byliście? Chcieliście być? Będziecie za rok (termin kolejnej edycji już ugrany)? Co Was najbardziej urzekło? Piszcie! :)

Do przeczytania,

Artur Jabłoński