Raz na jakiś czas pojawia się kreacja, z którą nie wiadomo, o co chodzi. Samo pytanie “co autor miał na myśli?” nie wystarcza. Pozostaje szok i niedowierzanie, jak można było wpaść na tak dziwny pomysł.
Od rana na Facebooku krąży powyższe zdjęcie wykonane przez Dorotę Zawadzką. Zakładam, że osoba, która wymyśliła to hasło, spędziła długie godziny nad zgłębianiem choroby. Zna temat na wskroś. Siedzę więc przed komputerem i próbuję doszukać się drugiego dna, czegoś, co pozwoli mi zrozumieć ten slogan. Obronić go. Może to mój brak kompetencji,ale niczego takiego nie znajduję. Nie znajduję wspólnej płaszczyzny między plamą a chorobą. Pomożesz?
To nie jedyna kreacja w ramach kampanii.
Hasło dużo bardziej udane (zdjęcie Michała Gąsiora z blog.oslawiony.pl). Jest również trzecie: “Zespół Downa to sen, który tylko mnie się podoba”. Najbardziej skomplikowane.Pozwala myśleć, że autorzy kampanii faktycznie chcieli w niebanalny sposób wypowiedzieć się na temat choroby.
Pozostaje pytanie czy ktokolwiek znajdzie czas, by zastanowić się nad tym, mijając billboard podczas jazdy samochodem. Czy będzie miał na to wystarczająco dużo chęci, by bawić się w interpretację, gdy pierwszą reakcją będzie oburzenie.
Pomijam brak jakiegokolwiek wezwania do działania, kluczowego w przypadku kampanii społecznych. Dostaję szokujący komunikat, ale kompletnie nie wiem, co mam z tym fantem zrobić. Rozumiem, że ktoś chciał nieoczywistym przekazem zmusić do zastanowienia nad zespołem Downa. Sądząc po reakcjach ludzi, lepiej byłoby jednak postawić na przejrzystość. Zwłaszcza jeśli alternatywą jest porównywanie choroby do plamy na koszuli.
Nieszczęśliwe hasło pozostanie na długo plamą… na honorze copywritera.
A co Ty sądzisz o tej kampanii?
Do przeczytania,
Artur Jabłoński