Jak zrobić landing page?

Stworzenie landing page wydaje się proste, ale często popełnia się przy tym błędy, które mogą skutkować utratą potencjalnego klienta. Co więc należy zrobić, by strona docelowa przekonała odbiorcę i pomogła zwiększyć Twoją sprzedaż? O tym w dzisiejszym odcinku.

Transkrypcja

Dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry. 

Witam Cię w kolejnym odcinku mojego programu “Konkretnie o marketingu i sprzedaży”. I dzisiaj ponownie konkretnie porozmawiamy sobie o tak zwanych stronach lądowania, tudzież landing page, aczkolwiek jednocześnie trochę o stronach ofertowych. 

W jednym z ostatnich odcinków opowiadałem o tym, dlaczego landing page to dobry wybór na stronę internetową dla jakiejś konkretnej akcji promocyjnej, produktu lub usługi i tak dalej oraz dzieliłem się przykładowymi wynikami, współczynnikami konwersji dla różnych kampanii. 

I był to taki odcinek, którego celem było wprowadzenie w temat i ewentualne prezentowanie go, czy przegadanie w zespole, żeby zastanowić się nad tym, czy landing page jest czymś, co możemy w swoich działaniach marketingowych i sprzedażowych wykorzystywać. 

Dziś natomiast, zgodnie z tym, co zapowiadałem w tamtym odcinku, przechodzimy do tematu już bardzo specyficznego.

Co powinno się znaleźć na landing page?

Dwa kluczowe założenia na dzisiejszy odcinek. 

Założenie numer jeden. 

Ja będę wszystko, co mówię, mówię w kontekście tzw. landing page, strony lądowania.

Natomiast jeżeli na Twojej stronie internetowej są po prostu podstrony poświęcone konkretnym elementom Twojej oferty, na przykład jakimś usługom, bardziej skomplikowanym produktom, czyli nie są to po prostu karty produktu w sklepie internetowej, ale właśnie na przykład podstrony oferty z konkretnej usługi, to myślę, że szereg rad na temat tego co na takiej stronie ma się znaleźć, będzie aplikowalne również dla Ciebie. 

Założenie numer dwa. 

Każda branża, każda sytuacja i każdy typ landing page jest trochę inny. I tak, jak sam mówiłem w poprzednim odcinku na ten temat – zależnie od tego, jaki landing page stworzysz, tych informacji może być tam mniej bądź więcej. 

To, co ja przygotowałem dzisiaj, to jest zbiór takich najczęstszych najważniejszych informacji, najczęściej występujących, które powinny znaleźć się na takiej stronie ofertowej. I już kwestią tego co Ty wybierzesz pod swoją konkretną sytuację czy kampanię, będzie to, jaki aspekt tego odcinka będzie dla Ciebie najbardziej interesujący. Więc są pewne wspólne rzeczy, o których lepiej, żeby pamiętał każdy, natomiast są takie, które po prostu będą zależne od tego, co akurat w danej chwili promujesz. 

Jakby nie było, zapis na webinar zawsze będzie mieć mniej ekranów (przynajmniej powinien, ciężko mi sobie wyobrazić inną sytuację) niż jakaś standardowa oferta produktowa, gdzie tych informacji do przekazania jest po prostu więcej. 

Przejdźmy więc już do najczęściej występujących ekranów na landing page’ach. 

Jak stworzyć skuteczny landing page? Szablon ekranów i treści na stronach docelowych

Ekran #1 – Ekran tytułowy

Pierwszy, najważniejszy ekran, na którym będzie lądować każdy po wejściu na Twoją stronę.

Dlaczego?

Bo tam powinno być minimum informacji.

Oczywiście jakiś fajny design w tle. Nagłówek. Twoje zdjęcie. Zdjęcie produktu – zależnie od tego, co promujesz, może to być e-book, może być webinar i tym podobne. Ale przede wszystkim tytuł, jedno zdanie opisu i – ważna sprawa – przyciski albo umożliwiające zapis, albo przejście do kolejnych informacji na temat swojego landing page. 

Dlaczego? 

Ponieważ celem takiego pierwszego ekranu jest upewnić człowieka, że wylądował w dobrym miejscu i jak najszybciej zakomunikować mu, z czego tak naprawdę może skorzystać. 

I żeby ten cel osiągnąć, ważne jest, żebyśmy pamiętali o trzech rzeczach. 

Po pierwsze – czy strona jest w jakiś sposób nawiązująca do treści reklamy, posta czy miejsca, z którego człowiek na ten landing page przeszedł. 

Wiele razy widziałem przypadki landing page, które miały bardzo wysoki współczynnik odrzuceń, ponieważ na przykład design się zmienił. Czyli ktoś klikał w jakąś czerwoną grafikę z konkretnym tytułem webinaru w treści czy z konkretnym prowadzącym, a lądował, dajmy na to, na landing page, zapowiadającym serię webinarów, który wyglądał trochę inaczej. Siłą rzeczy nagłówkiem strony już nie był tytuł konkretnego webinaru, tylko całej serii. Więc nic dziwnego, że część użytkowników, którzy, umówmy się, takie rzeczy robią gdzieś obok innych swoich zadań, przeważnie na szybko, spojrzał: “Ej, kurde. Coś chyba niewłaściwe miejsce”. I wyszedł. 

Musimy więc zadbać o to, żeby ci ludzie widzieli spójność pomiędzy reklamą a miejscem, w którym lądują. To najlepiej buduje się właśnie designem, no i tą samą komunikacją. Na przykład właśnie tytułem e-booka, webinaru czy wprost nazwaną ofertą, typu minus 20% za zapis na newslettera. Dokładnie taką samą, jaką promowałeś wejście na taką stronę.

Co sprowadza się do takiego warunku numer dwa – czy przez pierwsze 3-5 sekund odbiorca po wejściu w ogóle wie, gdzie wylądował. 

No bo jeżeli ja wejdę na landing page i błyskawicznie nie jestem w stanie się zorientować, gdzie jestem, na czym jestem, to pewnie z niego wyjdę. I ta zasada dotyczy zresztą nie tylko tworzenia landing page. 

I kolejny ważny element – czy przyciski CTA (Call To Action) oraz jakieś takie ślady, które mówią nam, że tam dalej jest coś więcej w tej treści, są widoczne od razu po wejściu na stronę. Bo to jest bardzo ważne, a niestety dalej jest to zasada bardzo często łamana.

Niektórzy umieszczają od razu cały formularz na takim pierwszym ekranie. Też można to zrobić, jeżeli jest to formularz krótki. Ja jestem fanem powtarzania formularzy wielokrotnie na landing page’ach. Natomiast są to już raczej rzeczy, które są związane z różnego rodzaju testami A-B, o czym zresztą jeszcze swego czasu sobie powiemy. 

Ekran #2 – Podsumowanie oferty

W takim moim schemacie tworzenia landing pages na drugim ekranie umieszczam zawsze coś, co nazwałbym podsumowaniem oferty. Przeważnie są to takie intro w formie albo tekstowej, albo wideo. Albo jednej i drugiej jednocześnie, w której po prostu przedstawia się kluczowe założenia oferty, na której wylądowałeś. Na przykład jeżeli jest to kurs online, no to czego on będzie dotyczył? Jeszcze bez szczegółów, jeszcze bez agendy, ale po prostu w skrócie. 

To oczywiście rodzi pytanie, czy wideo jest kluczowe? Czy musi być na każdej takiej stronie?

Otóż niekoniecznie. Zależy od tego, jaką rzecz promujesz. 

Jeżeli jest to materiał ekspercki, który na przykład również będzie formą wystąpienia, typu kurs, typu webinar i tak dalej, to w zasadzie warto, żeby taki materiał wideo się pojawił. Bo jest to też taka forma spróbowania Ciebie, Twojej merytoryki. Tego, jak mówisz, jak prezentujesz treści, zanim zapisze się na taki webinar. 

No bo jeżeli nigdy nie widziałem prowadzącego, to czy ja wiem, czy on potrafi jakkolwiek mówić w sposób angażujący? Szczególnie że łatwiej, z mojej perspektywy przynajmniej, prowadzi się webinar, gdzie jednak dochodzi ten taki aspekt ludyczny, trochę swobodniejszy, niż szykuje takie wyreżyserowane wideo, jak to, które ja nagrywam w tej chwili dla Ciebie. Więc jak czyjaś osobowość przebije się w takich sztucznych warunkach, to myślę, że na webinarze też nie będzie najgorzej. 

Więc w takich sytuacjach wideo myślę, że jest kluczowe, żeby się znalazło. Natomiast kwestią bardziej testów AB pomiędzy wersją z wideo czy nie i co za tym idzie – konkretnych przypadków, jest to, czy zwiększy to na przykład skuteczność o kilkadziesiąt procent. Nie mam takich wyników, nigdy mi się nie udało aż tak spektakularnie zwiększyć skuteczności w wyniku wideo. Więc jeżeli nie możesz pozwolić sobie na taki materiał, to myślę, że możesz spokojnie go odpuścić. 

Zwłaszcza że nie będziemy szykowali też materiału wideo, zapowiadającego rabat za zapis dla newslettera. O ile będziemy promowali ten konkretny produkt, no to siłą rzeczy taka recenzja, unboxing, coś podobnego, by się przydało. Jeżeli prostsze rzeczy, to nie. Zdajmy się więc tutaj na logikę. Ale jeżeli wideo by miało być, to, jak takie wideo powinno wyglądać, jest materiałem na zupełnie inny odcinek. Więc jeżeli ta tematyka na przykład, jak powinien wyglądać schemat takiego filmu, wideorecenzji, czy zapowiadającego jakiś inny materiał miałby wyglądać, co ma w sobie zawierać, to daj proszę znać w komentarzach, no bo gdzieś by indziej, to będę się zabierał za scenariusz z kolei takiego odcinka o takich odcinkach. Jesteśmy na jakimś dziwnym poziomie incepcji w tym momencie.

Ekran #3 – Dla kogo to jest? 

Ok, ekran numer 3 to jest taki ekran, w którym po intro “Co tu właściwie jest?” ja przechodzę do kolejnego logicznego z mojej perspektywy pytania: dla kogo to jest?

Więc na ekranie numer 3 umieszczam zazwyczaj opis grupy docelowej i – to jest bardzo ważne – co dla takiej grupy może być w tym produkcie, w tej ofercie kluczowe. Jeżeli zatem na przykład, dajmy na to, promowalibyśmy newsletter i byłby to newsletter o produktywności, to możemy napisać, że jego grupą docelową są przedsiębiorcy, którzy nauczą się z niego, czy mogą chcieć go obserwować, żeby wiedzieć, jak lepiej organizować pracę swojego zespołu. Albo możemy też podać, że jest druga grupa docelowa, którą są na przykład specjaliści w zespołach, którzy mogą w ten sposób nauczyć się, jak pracować nad projektami ważnymi, niepilnymi, jednocześnie mając spychane przez swoich kierowników, czy innych członków działu, masę zadań. 

Czyli, jak widzisz, opis grupy docelowej to z jednej strony jest wskazanie, dla kogo to tak naprawdę jest, ale jednocześnie jest to też podbudowa pod ekran czwarty, czyli co to tak naprawdę da tej konkretnej grupie. Bo umówmy się, niektóre oferty mają szerokie grupy docelowe, więc należy sobie taką drobną segmentację wykonać i wskazać, co ktoś może z takiej oferty wynieść. 

Co nas prowadzi do ekranu czwartego.

Ekran #4 – kluczowe korzyści z oferty

W punktach. W myślnikach. Pod ikonkami.

W aspekty designerskie w ogóle tu nie wchodzę. To raczej wynika z tego, jak Ty i Twoja marka normalnie od strony wizualnej się komunikujecie. Najważniejsze jest po prostu, żeby zebrać do kupy wszystkie takie kluczowe korzyści, dlaczego warto skorzystać z tej oferty. Czyli dlaczego warto zapisać się na webinar, pobrać e-booka, czego się z niego w zasadzie dowiem, dlaczego jest to dla mnie ważne, co mi da dany newsletter i tak dalej, i tak dalej. 

To akurat jest rzecz, którą na pewno masz dobrze przemyślaną i ogarniętą.

Ekran #5 – kto za tym stoi?

O ile na przykład w prośbie o zapis i uzyskanie rabatu w sklepie internetowym niekoniecznie trzeba teraz rozpisywać, czym się taki sklep zajmuje, o tyle ponownie – kiedy mówimy o segmentach usługowych, eksperckich i tak dalej, to jest to jak najbardziej ważna informacja. 

Więc kilka słów o firmie, kilka słów o organizatorze wydarzenia. To jest ten moment, żeby go wykazać. 

I tutaj taka moja rada, która zresztą też często przewijała się w odcinkach, poświęconych ofertom sprzedażowym i generalnie języku korzyści. Nawet kiedy podajesz fakty o sobie, to podawaj je w taki sposób, żeby jednocześnie przeramować je na korzyść dla potencjalnego klienta. 

Więc jeżeli piszesz, że masz 30 oddziałów w całej Polsce, to napisz, dlaczego ten fakt powinien mnie obchodzić, co mi to daje. Czy dzięki temu na przykład dostawy od Ciebie idą szybciej, no bo mówimy o jakichś, przy okazji, centrach logistycznych, czy innych rzeczach. Albo czy jeżeli masz 50 specjalistów na pokładzie, to co mi to daje? Czy oni się po prostu często wymieniają? Więc zwróć uwagę, że nawet pisanie o sobie można sprowadzić do jednocześnie mówienia, jak możemy spełnić potrzeby klienta czy odbiorcy. 

Ale to temat na zupełnie inne odcinki, które przy okazji może gdzieś tutaj podlinkujemy, bo często ten temat na kanale się przewija. 

Ekran #6 – Kto już z tego korzysta?

Czyli wszelkiej maści dowód społeczny, który występować może na kilka sposobów.

Pierwszy to oczywiście logotypy firm, które już z nami pracowały. Czy opinie klientów, osób, które już skorzystały z tej oferty wcześniej. Tutaj bardzo ważna sprawa, szczególnie w kontekście firm B2B, żeby nie dać się takiej pokusie umieszczania wyłącznie referencji, opinii czy wyników  (jeżeli to będzie na przykład case study na stronie ofertowej) wielkich firm, rozpoznawalnych firm, tuzów branży. 

Bo często jest na przykład tak, że Twoja firma generalnie pracuje ze średnim i małym biznesem. Masz kilka wyjątkowych kontraktów z dużym biznesem i teraz głównie je pokazujesz na stronie. I ja to rozumiem. To jest tak zwana strategia księżyca czy tak zwany efekt Sinatry. Jest taki cytat ze Franka Sinatry z piosenki New York, New York bodajże – jeżeli udało mi się tu, uda mi się wszędzie. I generalnie pisałem o tym kiedyś na swojej stronie – polecam wpis o efekcie Sinatry- że to jest takie udowadnianie komuś, że “Zobacz, skoro udało mi się z wielką marką X, to Twojej marce Y, która jest mniejsza, też dam radę pomóc”.

I czasami to tak działa, ale łatwo jest z tym przegiąć. Bo z drugiej strony ktoś, kto wejdzie na taką stronę, zobaczy tylko tuzów, stwierdzi: “Gdzie ja, mały żuczek, mam w ogóle z tego korzystać, wysyłać zapytania? To pewnie nie jest dla mnie”. 

Więc warto postawić na taki zdrowy miks faktycznych reprezentantów swojej grupy docelowej, a nie tylko wielkich marek, którymi logotypami każdy chciałby świecić, a potem się okazuje, że robił tam jakiś fragment, niekoniecznie imponujące zadania. Ale to już temat na zupełnie inną okazję i pewnego rodzaju nadużycia ze strony różnych agencji marketingowych. 

To, co możesz w takim miejscu też umieścić, no bo też nie każdy może na przykład umieszczać logotypy czy coś tam, to są różnego rodzaju kwestie występów w mediach. Typu: w jakich portalach publikowałeś czy publikował ekspert, który występuje, gdzie Was cytowano, z kim współpracujecie, członkiem jakich stowarzyszeń branżowych ktoś jest i tak dalej. No bo nie zawsze będziemy pojedynczego eksperta pozycjonowali tylko w kontekście firm, dla których pracował. 

Kolejne ekrany

I wreszcie kolejne ekrany. To oczywiście oferta zasadnicza, więc tutaj prezentacja oferty, możliwość kupienia, zapisania się. Generalnie formularz kontaktowy, wezwanie do działania. Kup, zapisz się i tak dalej. 

Podobno im krótszy formularz, tym lepszy. Natomiast uwaga, nie przesadź z tym. Im krótszy formularz, tym na pewno więcej wypełnień. Natomiast jeżeli mówimy tutaj na przykład o pozyskiwaniu, generowaniu leadów, to warto się zastanowić, czy taki formularz nie powinien zawierać jednak trochę więcej pól.

Jednym polem na pewno będzie imię i nazwisko, drugim na przykład adres e-mail, trzecim czasami numer telefonu, jeżeli jest to oferta, na którą lepiej zadzwonić. Ale być może przyda się jeszcze firma, w której ktoś pracuje. Branża, którą reprezentuje, chociażby jako rozwijane menu. A może warto w takim formularzu umieścić jeszcze pytanie? Na przykład, jeżeli będzie to oferta, dajmy na to, leasingowa – w jakim czasie zamierzasz z takiej oferty skorzystać? 

My często, kiedy robimy kampanię na przykład dla branży moto, to właśnie takie pytanie w formularzach kontaktowych zadajemy. Typu: jaki masz budżet i tak dalej. 

Co za tym idzie?

Wypełnionych formularzy jest mniej, ale z tych wypełnionych osób realnie zainteresowanych jest kilkakrotnie więcej. A właśnie o to chodzi. 

Bo tak wypełnić sobie formularz i niech tu do mnie dzwonią, niech mnie bawią, to prawie każdy może sobie robić. I niektórzy mają chyba za dużo czasu, szczególnie kiedy mówimy o automatycznych formularzach facebookowych, bo w taki sposób je sobie wypełniają. Więc zastanów się właśnie, czy Ty powinieneś w swoim przypadku tego, co będziesz promować, korzystać z tego krótkiego formularza, bo jest to e-book, bo jest to webinar i nie potrzebujesz takich informacji – chyba że potrzebujesz- czy jest to bardziej skomplikowana oferta i lepiej jednak mieć tych pól odrobinę więcej. 

Nie idź za najbardziej oczywistymi radami, które każą zawsze formularze skracać. 

A drugi bardzo ważny element, to można by było powiedzieć, że dobry landing page przeważnie odpowiada na pytania strategiczne, którym kiedyś poświęciłem osobny odcinek. 

Dlaczego to? Dlaczego Ty? Dlaczego teraz? 

Więc mamy tu pytanie: dlaczego to – czemu to, co oferujemy, jest ważne? Dlaczego Ty – czyli dlaczego od Ciebie ktoś powinien z niego skorzystać. Ale na takim landing page’u warto jeszcze zaadresować pytanie: dlaczego teraz? Czy jest to oferta ograniczona czasowo? Czy jest to jakaś limitowana edycja? Czy będzie to zaraz i później się nie powtórzy? Jest ileś sposobów, żeby to stwierdzić.

W jednym ze sklepów internetowych znalazłem kiedyś fenomenalny przekaz, gdzie po prostu pojawiła się limitowana edycja płaszcza i na karcie produktu bardzo prosty napis. Dla każdego rozmiaru uszyliśmy tylko trzy sztuki. No i, jakby nie było, jest zaadresowane od razu, dlaczego akurat teraz masz z tego skorzystać. No bo kurczę, zaraz zabraknie i nie będzie. 

Więc pomyśl się o takim landing page’u poprzez liczniki, wyskakujące okienka, inne rzeczy, również takich informacji kontekstowych. Dlaczego akurat teraz i nie warto zwlekać.

Ostatnim takim checkiem, jeżeli chodzi o kwestie designerskie, to oczywiście jest sprawdzenie po tym, jak to wszystko zostanie zaprojektowane i umieszczone, czy taka strona dobrze prezentuje się w wersji mobilnej. 

Czasami jest tak, że będzie to wymagało odpowiednich zmian, ale dobra wiadomość jest taka, że jeżeli korzystasz do tworzenia landing page’a z różnego rodzaju generatorów czy narzędzi zewnętrznych, to bardzo często one, po pierwsze, najpierw automatycznie stworzą taką wersję mobilną, a Ty możesz niezależnie od designu strony głównej trochę tam pozmieniać. Poprzesuwać elementy, pododawać, coś rozszerzyć i tym podobne. Więc tego wątku nie będę rozwijał.

Projektowanie strony landing page – aspekty techniczne

Natomiast wątek, nad którym jeszcze chciałem się chwilę zastanowić, to są aspekty techniczne. 

Bo ileż to razy ja widziałem już przygotowaną, w pocie czoła zapewne, kampanię opartą o landing page, puszczoną świat, promowaną nawet za pieniądze w różnych kanałach, a nie było tam żadnej analityki, żadnych kodów śledzących i jeszcze kilka innych, utrudniających korzystanie z tej strony albo obniżających zaufanie do niej, rzeczy. 

Więc ja zapisałem sobie cztery elementy. 

#1 Analityka 

Czyli upewnienie się, że na takim landing page’u znajdują się wszystkie nasze kody śledzące. Google, Facebook, Twitter, Google Analytics. Czyli wszystko, co pozwoli nam później uruchomić remarketing, ale również, że będzie ustawione tzw. śledzenie zdarzeń i konwersji. Żebyśmy później widzieli, czy największe wyniki ten landing page wygenerował poprzez Google czy poprzez Facebooka. 

Jeżeli tematyka kodów śledzących jest Ci bliska, to zachęcam do obejrzenia tego odcinka na moim kanale, który mówi właśnie o kodach śledzących i o tym, co powinieneś w konkretnej kampanii mieć. Gdzieś w odcinku standardowo jeszcze damy link, żebyś mógł/mogła się tam szybko przenieść. 

#2 Kwestia domeny

Warto się zastanowić, czy nie lepiej mieć wykupioną, dedykowaną domenę dla konkretnej kampanii, czy chcemy to na przykład umieścić jako subdomenę na naszym serwisie. Bo to będzie się wiązało oczywiście z kwestiami technicznymi w zakresie choćby właśnie kodów śledzących, ich implementacji i tak dalej. To na pewno techniczna osoba w swoim zespole będzie w stanie ogarnąć, tylko ludzie potrafią zapomnieć. Lepiej jest im to z góry zaadresować.

#3 Certyfikat SSL

Trzecia kwestia z kolei. Bardzo ważna. 

Po pierwsze, certyfikat SSL. No bo dla Twojej witryny pewnie masz, ale jeżeli wykupisz sobie nową domenę, to znów możesz z rozpędu czy z pośpiechu zapomnieć, że przecież tam też musi się ten SSL pojawić. A nie chcesz chyba, żeby strona została zablokowana czy wyświetlała ostrzeżenie przed wejściem na Twoją kampanię. No tego nie chcemy zrobić. 

Natomiast SSL to nie wszystko. Jeżeli chodzi o takie elementy designu na stronie internetowej, to warto jeszcze zadbać o różnego rodzaju sygnały potwierdzające, że warto takiej firmie zaufać.

Jesteś członkiem jakichś stowarzyszeń? Umieść logotypy, jakich. 

Masz jakieś certyfikaty dla e-commerce typu Trusted Shop czy tak dalej? Wrzuć je. 

Masz dobre wyniki średnich na Google Mapie i tym podobne? Zrób screena. Chociażby samych gwiazdek i tego, czy wychodzi to 4,9 czy inaczej. Też dodaj. 

Pamiętaj, że ten landing page zobaczą nie tylko osoby, które Cię kojarzą, ale pewnie w przeważającej większości takie, które Cię nie znają. 

Więc o ile nie będziemy teraz umieszczali 50 slajdów o tym, jaka Twoja firma jest wspaniała, o tyle takich prostych stempli rozpoznawalnych tego, że to jest godna zaufania organizacja, możemy jak najbardziej trochę pododawać.

I wreszcie ostatni aspekt techniczny.

#4 Kontrola wyglądu na urządzeniach mobilnych

Chodzi o to, jak taka strona landing page się wyświetla, i czy się szybko ładuje. 

No bo jakby się, jak to się zwykło mówić, im wolniej się strona ładuje, tym bardziej człowiekowi pod łbem paruje. I będzie się denerwował po tym, jak na taką stronę wejdzie i tego celu strony nie zrealizuje. 

Natomiast żarty na bok. Na pewno warto przetestować wszystkie możliwe automatyzacje i to przez kilka osób na kilku urządzeniach. Bo Twoja strona prawdopodobnie pod taką opieką techniczną przeważnie jest, natomiast landing page’e funkcjonują troszkę obok głównego nurtu, więc trzeba to zrobić ręcznie. 

Są na przykład narzędzia, które mają problemy z wyświetlaniem wyglądu, zawartości na niektórych urządzeniach po tym, jak ktoś wejdzie z Facebooka. Jest to problem nie do przejścia. Musisz zobaczyć, czy u Ciebie będzie występował. 

Są na przykład czasami problemy z komunikacją z konkretnych sieci. Nie chcę tu nikogo szkalować, więc nie będę podawał ani nazwy sieci, ani narzędzia, ale miałem wielokrotnie do czynienia z sytuacją, w której po wejściu na landing page, stworzony w konkretnym generatorze, z urządzenia w konkretnej sieci, strona nie działała. Na każdej innej działała, a w tej konkretnej nie działała. 

Takie sytuacje się zdarzają. Wtedy trzeba, po pierwsze, umieć to szybko zdiagnozować, a po drugie być w stanie wtedy zaadresować to do twórców narzędzia czy gdziekolwiek indziej, żeby mieć pewność, że po optymalizacji landing page wszystko jest w jak najlepszym porządku. Oczywiście, do tego dochodzą jeszcze wszystkie kwestie prawne. Czy formularze mają wszystkie wymagane zgody oraz coś, co jest często pomijane na landing page’ach – czy mamy politykę prywatności, cookies i stosowne banery z tym związane.

Bo znów – na głównej stronie ktoś to dawno ogarnął, więc już o tym nie pamięta i nie myśli tak, projektując jakieś na przykład poszczególne widoki czy podstrony. A tu mamy landing page, czasami na osobnej domenie i to wymaga odpowiednich zapisów i tak dalej. 

Akurat do bycia prawnikiem nie aspiruje, więc ten temat mocno się nie wdaje, ale anonsuje, że na pewno warto po prostu uderzyć do odpowiednich osób, żeby to również mieć ogarnięte.

I wreszcie ostatni wątek, który chciałem poruszyć.

Strona podziękowania za zapis – wykorzystaj jej potencjał w kampaniach marketingowych

Dlatego, że mam wrażenie, że większość firm trochę marnuje potencjał. Są bowiem możliwe dwa scenariusze. 

W scenariuszu numer jeden klikniesz potwierdzenie na samym końcu jakiegoś formularza i po prostu pojawia się komunikat: Hej, hej, dzięki.

W stronie numer dwa, niczym w sklepie internetowym po zakupie, lądujesz na osobnej stronie, która mówi Ci to samo. “Hej, dzięki, że pobrałeś materiał, kupiłeś coś, skorzystałeś z oferty”. 

I to jest miejsce, które możesz dodatkowo wykorzystać dla swoich własnych celów promocyjnych. Bo po pierwsze – możesz tam umyślić jakieś komunikaty. A po drugie – oczywiście, jeszcze pewnie będziesz wysyłać maila potwierdzającego właśnie taki zapis. Bo wypadałoby, żeby człowiek  miał pewność właśnie, że coś takiego, że wszystko poszło jak należy. 

I w tych miejscach możesz umieścić na przykład kolejne promocje. Mam też cały odcinek poświęcony tak zwanej mechanice one time offer, do której Cię odsyłam i którą właśnie w takich wypadkach się stosuję. Ale równie dobrze możesz po prostu informować o kolejnych promocjach. Możesz zachęcić do obserwowania Cię w mediach społecznościowych – skoro tutaj już się zapisałeś na naszą rzecz, to bądź z nami na bieżąco. 

Możesz w tym momencie zaprosić do wizyty na Twoją stronę główną – Hej, hej, hej. To jest taka nasza jednorazowa oferta czy akcja, a zobacz, czym ogólnie się zajmujemy.

Albo zachęcić do dowolnej innej marketingowej czy dowolnej innej aktywności, na której Ci właśnie w tym momencie zależy. 

Więc pamiętaj, żeby skupiając się na tym, jak wygląda sam landing page promujący coś, nie zaniedbać się dodatkowej warstwy promocyjnej, którą daje Ci właśnie strona podziękowania za zapis, potwierdzenia zapisu – jak zwał, tak zwał. 

Jak zrobić landing page – podsumowanie

I to tyle w dzisiejszym odcinku.

Mamy więc już temat landing page’y ogarnięty. Zarówno od strony po co, na co, dlaczego (w odcinku poprzednim), jak i od strony czysto wykonawczej. Co powinno się tutaj znaleźć, od strony designu po aspekty techniczne i parę innych. 

Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie odcinek przydatny i że będzie stanowił swoistą checklistę, od której będziesz mógł się odbić za każdym razem, jak trzeba będzie upewnić się, że wszystko na naszym landing page’u zostało z góry zaplanowane i przemyślane. 

Jak wiadomo, procesy w takich wypadkach, listy kontrolne, są kluczowe. 

Bardzo dziękuję Ci za uwagę, do zobaczenia w kolejnych odcinkach, w kolejnych tygodniach i cześć!