Content marketing – jak znaleźć tematy, które przyciągną na Twoją stronę?

Content is king. Dzięki marketingowi treści możemy podnieść sprzedaż i pozyskać wielu nowych klientów. Najpierw trzeba jednak znaleźć tematy, które ich interesują. Zobacz więc, jak tworzyć wartościowy content, m.in dzięki narzędziom SEO i analizie konkurencji.

Transkrypcja 

Dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry. 

Witam Cię w kolejnym odcinku mojego programu “Konkretnie o marketingu i sprzedaży”. 

Dzisiaj porozmawiamy sobie na temat content marketingu, marketingu treści. A konkretnie o tym, jak odkryć tematy, które przyciągną na Twoją stronę internetową właściwych ludzi, mając oczywiście na myśli potencjalnych klientów.

No więc co? Zaczynajmy. 

Strategia dystrybucji treści – dlaczego strona internetowa jest kluczowa?

Dla mnie strona internetowa jest centrum działania każdego działu marketingu, a szczególnie w firmach B2B. O ile wywodzę się, przynajmniej po części, można powiedzieć, ze świata mediów społecznościowych i płatnych reklam w tym ekosystemie oraz tworzenia treści, to mam do nich stosunek delikatnie krytyczny. Pod tym kątem, że przeciętny post opublikowany na Facebooku, Instagramie, Twitterze czy LinkedInie żyje, przy dobrych wiatrach, kilka godzin. Przeciętnie nawet mniej. Na LinkedInie może trochę dłużej, ale przede wszystkim dlatego, że po prostu rzadziej tam ludzie zaglądają.

M.in. dlatego też ilekroć mam okazję podczas projektów konsultacyjnych czy innych pracować z naszymi klientami i tak dalej, to zawsze im mówię, że punkt ciężkości, jeżeli chodzi o pracę działu marketingu, powinien być przesunięty w kierunku rozbudowywania, długotrwałego, w zasadzie nieustannego poprawiania strony internetowej i treści, które tam się znajdują.

Ewentualnie, kiedy myślimy o doborze kanałów, w których będziemy się pojawiać, to prędzej rekomendowałbym stworzenie właśnie firmowego bloga tudzież bazy wiedzy, kanału na YouTubie, taki jak ten, czy podcastu, w którym nieprzypadkowo ten program również jest. Ponieważ jest to rzecz, na którą można trafić od momentu publikacji nawet lata później.

Tymczasem, ile znasz osób, które chcąc przekonać się o jakośc jakiejś firmy, jej usłudze czy czymkolwiek, wejdą na jej profil na Facebooku i zadają sobie pytanie: “Ciekawe, co oni tam publikowali tak 7 miesięcy temu, to niesamowicie ważne i potrzebne do podjęcia decyzji o zakupie”? Raczej nie powiedział tak nikt nigdy.

Właśnie dlatego skupiam się na stronie internetowej. Tymczasem, stety bądź niestety, proces tworzenia treści czy rozbudowy strony internetowej częstokroć jest w organizacjach czy agencjach traktowany bardzo po macoszemu. Właśnie dlatego, że tkwimy w jakichś cyklicznych, powtarzalnych, bieżących działaniach marketingowych typu “Ojej, potrzebujemy przygotować kolejny harmonogram postów na social media”. Zastanówmy się więc na początek, jak taki proces tworzenia treści czy dobierania tematów wygląda zazwyczaj i dlaczego żadnego z nich nie polecam. 

Content marketing – jak zazwyczaj powstają treści?

Otóż pierwszy sposób na tworzenie czy wymyślenie tematów to jest po prostu siedzenie i rodzenie z głowy. I tak to niestety bardzo często wygląda. Czyli jest osoba oddelegowana z działu marketingu, która ma tworzyć treści. Ona siada i zastanawia się, o czym by tu klienci mieli poczytać. Pół biedy, jeżeli jeszcze po drodze postanowi porozmawiać np. z osobami z innych działów, ale zazwyczaj niestety tak nie ma. 

A drugim, równie popularnym, jeżeli nie popularniejszym sposobem, jest coś, co elegancko można by nazwać researchem. My dajemy temu jeszcze bardziej elegancką nazwę agresywnej inspiracji, tak sobie o tym mówimy w firmie. A na co dzień wygląda to po prostu przyziemnie w ten sposób, że łazimy po stronach konkurencji, patrzymy, o czym tam oni pisali kiedykolwiek i stwierdzamy: “No, skoro oni to pisali to na pewno kumają, dlaczego to musi być, więc musimy zrobić to samo”. 

I ponownie, krok jest de facto nawet w połowie dobry. W sensie na pewno warto byłoby stwierdzić, co na stronach konkurencji ma sens i zastanowić się czy nie powinno być to również u nas, ponieważ – zawsze to mówię i też było już w jednym z odcinków w przeszłości – jeżeli jakieś pytanie klienta znalazło odpowiedź na stronie konkurencji i Ty z tego powodu miałbyś bądź miałabyś nie opisać tego u siebie, to to jest błąd. Bo to oznacza, że oddajesz pole konkurencji. Czyli że klient który chce się dowiedzieć na przykład ile kosztuje x, ma iść do konkurencji, bo tylko ona na to pytanie odpowiada.

Nie ma się co wstydzić poruszania tych samych tematów. To jest wbrew pozorom dobra strategia, z której ja czasami lubię się ponaigrywać, jak widzisz po tym pseudo zabawnym wstępie, natomiast kluczem jest, żeby zrobić to z głową i na przykład nie kopiować tudzież nie inspirować się tematami, którymi nie należałoby się inspirować, bo na przykład nikt ich nie szuka albo nie mają marketingowego sensu.

Moglibyśmy bardzo długo skupiać się na temat tego, czego nie należałoby robić, natomiast myślę, że bardziej jesteś tu po to żeby się dowiedzieć jak to robić. 

Strategia content marketingowa – jak znaleźć wartościowy rodzaj treści dla klienta?

Więc jeżeli chodzi o to “jak”, to ja sobie zdefiniowałem następujące kroki do wykonania, które później w tym odcinku będziemy rozwijać. I te kroki są następujące.

Po pierwsze, zdefiniuj, co zainteresuje Twoją grupę docelową.

Po drugie, skompiluj wspólnie z osobami, które najczęściej pracują z klientami, listę tematów, które należałoby poruszyć.

Po trzecie, ustal słowa kluczowe. To bardzo ważne, które w tych tekstach będą się pojawiać, bo mają pozycjonować w wynikach wyszukiwania czy na YouTubie Twoją usługę, produkt i tym podobne.

Po czwarte, wykorzystaj narzędzia SEO do sprawdzenia popularności poszczególnych haseł poczytności poszczególnych tematów, żeby wiedzieć, w jakiej kolejności jakie z nich stworzyć na swojej witrynie.

Następnie ustal, co klient chce zobaczyć. Czego szuka, a co powinien zobaczyć. Punkt na razie enigmatyczny, ale go rozwiniemy.

I potem zacznij po prostu tworzyć wartościowe treści w content marketingu, które będą przyciągały odbiorców.

Content marketing – strategia krok po kroku

Proces ten, jak każdy, jak już pewnie zdążyłeś/aś zauważyć, określę go mianem prostego, ale niełatwego. Więc będziemy się po kolei przez te proste rzeczy niełatwe do wykonania teraz przebijali.

Punktem wyjścia, oczywiście najważniejszym, jest to, że ja z góry zakładam, że Ty już wiesz kto jest Twoją grupą docelową i masz w swoim marketingu rozpisane, albo persony, jeżeli jesteś działki konsumenckiej, albo buyer persony profil idealnego klienta, jeżeli działasz w segmencie B2B.

Bez zrobienia tego albo robienia tego jednocześnie trochę nie bardzo ma sens zastanawianie się nad treściami, bo de facto potrzebujemy wiedzieć, kto ma je czytać i dlaczego właśnie poruszamy taki, a nie inny wątek. I tak jak być może, jeżeli oglądasz któryś odcinek czy słuchasz któryś podcast z rzędu, wiesz, że ja mam taką tendencję do zamykania różnych marketingowych wskazówek w takie jedno zdanie, od którego odbijam się dalej. I gdybym miał powiedzieć, jakie jest dla mnie jedno zdanie, w którym znajduje się klucz do strategii marketingowej, a już na pewno strategii komunikacji marki, to powiedziałbym, że jest to pytanie: kto, jak i dlaczego kupuje dany produkt czy usługę? 

Kto – to oczywiście pytanie o grupę docelową w rozumieniu persona czy buyer persona. 

Jak – to pytanie o to, czy rozumiemy proces zakupowy, który po drodze taka osoba przechodzi, co się dzieje, jak tego szuka i tym podobne. 

I dlaczego – to są te elementy, na które zwraca uwagę, jakie ma problemy czy wyzwania na co będzie patrzeć w ofercie jakie ma kryteria decyzyjne jakie przewagi konkurencyjne ją interesują.

Więc jedno zdanie, jedno pytanie trzyelementowe, z którego można się odbić do bardzo, bardzo wielu dyskusji z zespołem. Zresztą wiele moich materiałów stara się odpowiedzieć na któreś z tych pytań czy poszczególne jego elementy. 

Pamiętaj więc – nie ma większego sensu siadanie do tworzenia treści, zanim nie przejdzie się tego procesu zastanowienia nad tym, kto ma po drugiej stronie to czytać. Jeżeli tego nie masz, to w innych swoich materiałach mówię o tym, jak właśnie zdefiniować swoją grupę docelową. Istotne tylko jest to, żeby ponownie, niczym przy tworzeniu planu treściowego, nie robić tego na zasadzie “Siądę i wymyślę”, tylko robić takie rzeczy wspólnie z zespołem. 

Dwa działy, które na pewno Ci z tym pomogą, to jest albo dział sprzedaży, jeżeli takowym w organizacji dysponujesz, albo na przykład dział obsługi klienta, który na co dzień zbiera różne pytania od różnych ludzi, mniej lub bardziej kulturalnie czasami zadawane.

Tymczasem proces zakupu jest z kolei doskonałym punktem wyjścia na zaplanowanie wszelkich aktywności marketingowych i myślę, że temu poświęcę kiedyś osobny odcinek, natomiast dzisiaj nie będziemy w to wchodzić. 

Gdybym miał mniej więcej tylko w skrócie powiedzieć, jak się za coś takiego zabrać, to po prostu zastanów się, jakie pytania na poszczególnych etapach procesu zakupowego, który jest opisany chociażby u Kotlera, człowiek sobie będzie zadawał. W innym z odcinków mojego programu podawałem na przykład przykład przeszczepu włosów. Czyli osoba, która zainteresuje się taką tematyką, prędzej czy później będzie sobie zadawała pytanie, jeżeli jest to na przykład mężczyzna, czy warto taki przeszczep zrobić w Polsce, czy za granicą. Najczęstszym tym krajem, do którego ludzie się w tym celu udają, jest Turcja. Co oznacza, że będzie to na pewno materiał który w jakiś sposób powinien się na naszej stronie pojawić i należałoby go wówczas zaadresować.

Jeszcze jedna bardzo ważna uwaga. Jeżeli grup docelowych jest więcej (ponieważ nie każdy ma tak prostą sytuację, gdzie grupa docelowa jest jedna i my sprzedajemy jej tylko jedną rzecz w konkretny sposób), to oczywiście ten proces będzie do przejścia kilkukrotnie. 

Jeżeli więc masz zdefiniowane więcej niż dwie, trzy grupy docelowe, co generalnie zdarza się, ale chyba mało jest firm, które mają aż tak dokładnie zmapowane potrzeby, wyzwania, oczekiwania i oferty dla aż tylu grup, to wybierz na początek te jedną – dwie, od których zaczniesz. Dopiero kiedy przygotujesz treści do nich, siadaj do kolejnych. 

Oczywiście wybierz te, które na przykład reprezentują Twoje najważniejsze grupy klientów, są najbardziej marżowymi osobami, jeżeli tak można powiedzieć o osobach, w sensie zostawiają u Ciebie najwięcej pieniędzy. Jeżeli jest to realizacja usługi, to na przykład są to marki czy osoby, dla których dajecie najlepsze wyniki i którym na przykład zespołowi pracuje się najbardziej wygodnie. 

To jest ten punkt wyjścia. Natomiast tym drugim wątkiem jest w tym momencie jeszcze wątek SEO.

Marketing treści a SEO – jak pisać, by pozyskać odbiorców z wyszukiwarek?

Pierwszy krok, który należałoby zrobić w kontekście budowania marketingu treści i jego optymalizacji, tak jak powiedziałem, to jest ustalić sobie docelową grupę odbiorców. Drugim wątkiem jest ustalić listę tematów, które chcemy poruszyć. I to jest do załatwienia na przykład spotkaniem, warsztatem w zespole, podczas którego siadamy sobie wspólnie i staramy się zastanowić nad tym, jakie pytania na różnych etapach procesu zakupowego zadają nam klienci. 

Zazwyczaj polecam, żeby tego typu warsztat rozpocząć od takiego bardzo luźnego pytania, typu:  “Opowiedz mi jakąś anegdotę, jakieś dziwne pytanie, które zadał Ci klient albo dziwną sytuację ze swoich wcześniejszych doświadczeń, które Ci opowiedział”. To pozwala często trochę na wesoło otworzyć dyskusję, a Twoją rolą jako moderatora takiego spotkania będzie wówczas starać się znaleźć w tych poszczególnych anegdotach jakąś ciekawą historię, którą możesz wyciągnąć gdzieś na wierzch. 

Kiedyś już chyba w tym programie właśnie mówiłem, gdzie miałem okazję prowadzić takie spotkanie w kontekście systemu zarządzania wiedzą w organizacji, tak zwanych LMS-ów. Generalnie trudny temat do sprzedaży, bo takie coś wymienia się tak raz na 10 lat w niektórych organizacjach, jeżeli w ogóle. I szukaliśmy sposobu na temat właśnie treści, których mogą szukać klienci. Gdybym rozpoczął spotkanie, mówiąc “Dobrze, słuchajcie, to teraz mi powiedzcie, jakie wartościowe treści mamy na stronę tworzyć”, to pewnie bym zabił dyskusję albo musiał bardzo mocno nią sterować. 

Natomiast ja wyszedłem właśnie od takiego tekstu typu “Powiedzcie mi o jakiejś śmiesznej sytuacji”.

I okazało się, że jednej osobie się przypomniało, jak to na przykład w jednej z organizacji ktoś płacił koleżankom bonami do spa i tymi innymi rzeczami, żeby te koleżanki odsiedziały za niego, mówiąc brzydko, tyłkogodziny przed komputerem i przeklikały jakieś szkolenie BHP czy inne wymagane, wdrożeniowe. 

Ktoś inny jeszcze mówił o różnego rodzaju kreatywnych sposobach na oszustwa, których się podejmują osoby, którym nie chce się takich testów przechodzić, ale chcą właśnie mieć je odhaczone. To nas doprowadziło do tego, że osoby, które są odbiorcami tego typu contentu, w tym wypadku byli to na przykład dyrektorzy i specjaliści e-learningu, będą żywo zainteresowani właśnie mechaniką oszustw. Tym, jak ludzie oszukują i dlaczego powinniśmy się tym zająć.

I taki temat został finalnie wprowadzony na listę. Więc od ciekawych, pojedynczych anegdot byliśmy w stanie wyjść do takich treści. A jednocześnie, umówmy się, te anegdoty są bardzo ciekawą rzeczą, którą można wykorzystać później w takich tekstach dla uwiarygodnienia przekazu czy chociażby jego uatrakcyjnienia. Bo o ile jeszcze artykuł typu “Jak ludzie oszukują” chat GPT czy dowolne inne narzędzie do sztucznej inteligencji pewnie nam wypluje przy odpowiednim prompcie, czyli zapytaniu, o tyle takich soczystych, śmiesznych sytuacji, w których ktoś ustawiający dziobaka, niczym z amerykańskich filmów, który ma nawalać w spację, żeby przechodzić kolejne slajdy szkolenia online, albo osoby, które w bardzo kreatywny sposób biorą laserową myszkę, przyklejają do niej taśmę klejącą, żeby imitować ruchy myszki, bo podobno wówczas laser wariuje… No, to takich rzeczy chat GPT, przynajmniej mi, kiedy szukałem różnego rodzaju pomysłów, nie wrzuca. 

Więc to jest ta jeszcze jedna przewaga, bastion tej ludzkiej inteligencji, który możesz w tworzeniu interesujących treści w Internecie wykorzystać.

Natomiast załóżmy, że coś takiego mamy za sobą. Tym kolejnym krokiem jest właśnie ustalenie słów kluczowych. Tymi słowami kluczowymi najprawdopodobniej będą jakieś usługi albo kluczowe pytania, właśnie, które ludzie mogą zadawać. Generalnie, rzeczy wokół Twojej usługi czy samej marki. 

Słowa kluczowe w strategii content marketingu – jak je znaleźć i zainspirować się konkurencją?

I oczywiście idealną sytuacją jest to, że mamy to już zebrane w zespole, ale na koniec dnia wszystkie te treści, które publikujemy na naszej stronie, muszą przynajmniej po części budować na niej ruch. Więc drugim czy trzecim elementem do zaopiekowania jest w tym momencie wątek SEO. Jeżeli chodzi o narzędzia do SEO, jest ich całe mnóstwo. Ja sam korzystam z Simstorma, Ahrefsa, Senuto i tak dalej, i tak dalej. Ale gdybym miał polecić jedno, z którego korzystam najczęściej, uważam je za najbardziej przyjazne, a jednocześnie ma mnóstwo materiałów, które uczą, jak z niego korzystać to jest to Ahrefs – chyba globalny lider w tym zakresie.

I Ahrefsa polecam Ci wykorzystać na kilka sposobów. Oczywiście nie będziemy teraz robili z tego odcinka-instruktaża korzystania z narzędzia SEO, od tego są instrukcje w sieci. Natomiast jeżeli chodzi od strony strategicznej, co należałoby zrobić, to powiedziałbym tak. 

Content marketing – w czym pomoże Ci Ahrefs?

Pierwszą rzeczą, którą można zrobić, jest oczywiście sprawdzenie słów kluczowych, które sobie przygotowaliśmy w tym narzędziu. Dlatego, że to narzędzie ma tzw. keyword research, research słów kluczowych oraz coś, co się ładnie nazywa jako funkcja content explorer, czyli eksplorator, odkrywacz materiałów na treści. 

Na koniec dnia dostaniesz dwie informacje: jak często wyszukiwane są słowa kluczowe, które sobie zdefiniowałeś/aś oraz jakie pytania w kontekście tych słów kluczowych ludzie zadają. 

Czyli posługując się swoim przykładem: my robiąc usługę Google Ads, czyli tworząc też reklamy płatne w ekosystemie Google dla firm, wpisaliśmy sobie słowo “reklama w Google” czy Google Ads. I okazało się oczywiście, że jednymi z najczęstszych pytań, nawiązując tu do innego odcinka jest “ile to kosztuje”. 

I to jest pytanie, które zostało wpisane na naszą listę, a ponieważ było jednym z liderów, jeżeli chodzi o liczbę wyszukiwań, to stwierdziliśm, że warto byłoby to jakoś poruszyć. Być może nie jest to fraza, która z góry mówi, że ktoś jest zainteresowany zakupem takiej usługi, więc odpowiednio sobie to ustawiliśmy na całym procesie zakupowym, czy uważamy ją za górę lejka, czy dół. Temat, tak powiedziałem, na inną okazję. 

W każdym razie stwierdziliśmy, że na pewno do tego trzeba będzie się odnieść i tak dalej. Ale przewagą, tudzież takim głównym elementem, który możesz zrobić w Ahrefsie czy z jego pomocą, jest sprawdzenie również stron swoich konkurentów, co generalnie każdy chce. Więc gorąco zachęcam, żeby to zrobić. 

Możesz sobie wejść na stronę, wpisać sobie swoich kluczowych konkurentów, zobaczyć, jak duży mają ruch na stronie, ile źródeł ruchu innych do nich kojarzy, skąd pozyskują linki… Więc generalnie da się tam zrobić bardzo gruby research takiej całej działalności marketingowej jakiejś marki. Natomiast pod kątem tworzenia konkretnych treści na stronę, to, co możesz zrobić, to sprawdzić dwie rzeczy. 

Po pierwsze, jakie zakładki generują im największy ruch i na jakie słowa kluczowe te zakładki są pozycjonowane. 

Bo jeżeli się okaże na przykład, że przeglądając tematy poruszane przez konkurencję, zmapujesz sobie czy wypiszesz sobie ich 50, to czy to oznacza, że teraz masz napisać 50 podobnych artykułów, żeby u siebie również te tematy pokryć? No nie. 

Być może oczywiście się okaże, że wszystkie 50 będzie potrzebne. Ale to rodzi tak czy owak inne pytanie: od których zacząć? 

A tymczasem Ahrefs może Ci pomóc na to pytanie odpowiedzieć. Bo okaże się na przykład, że spośród tych 50, 70-80% ruchu generuje, co jest zresztą bardzo często na stronach firmowych, góra 5. Więc jeżeli chcemy powalczyć o wyszukiwane popularne hasła, to to jest te 5, od których powinniśmy zacząć.

I wreszcie trzecią rzeczą, którą możemy zrobić w kontekście słów kluczowych, jest nie tylko sprawdzenie ich poziomu wyszukiwalności, ale również czegoś, co się bardzo ładnie nazywa poziomem trudności. Czyli są takie słowa kluczowe, o które będzie bardzo ciężko zawalczyć w wyszukiwarce internetowej, bo wiele osób próbuje to zrobić,. Ale są być może takie, spośród na przykład tych, które sobie zdefiniujesz, jako potencjalne tematy do poruszenia czy chociażby opisy swoich produktów lub usług, które dostaną niski wskaźnik trudności, a dalej są mocno wyszukiwane. 

I to jest swoją drogą jedną z rzeczy, które seowcy często robią w ramach marketingu treści. Czyli wyszukują właśnie tych słów, które będą w miarę łatwe w pozyskaniu ruchu, bo mało ludzi o nie walczy, a jednocześnie wystarczająco dużo ludzi ich szuka, żeby warto było się postarać. 

Więc nałożenie Twojej listy słów kluczowych w tym narzędziu na to, jak realnie kształtują się wyszukiwania, może Ci właśnie pomóc ustalić taki plan, strategię content marketingową. De facto więc w Ahrefsie inspirujemy się, mówiąc delikatnie na tle konkurencji, żeby zobaczyć, które z ich działań miały sens, bo wtedy wiadomo, że musimy zrobić to samo. Szukamy pytań i pomysłów na treści w oparciu o słowa kluczowe, nazwy usług albo branżowe tematy, które my na naszej stronie chcemy poruszyć i sprawdzamy obie te rzeczy pod kątem popularności, wyszukiwalności przez odbiorców, a także trudności, żeby na tej podstawie być w stanie przygotować listę, jak to w tym momencie robić.

Ale! Powiedziałem, że to nie koniec, ponieważ jeszcze przedtem poruszyłem taki enigmatyczny punkt, żeby ustalić, co klient chce, a co powinien zobaczyć. 

O co chodzi?

Pamiętaj o treściach edukacyjnych!

Bardzo łatwo w marketingu B2B czy w każdym innym, kiedy zacznie się już eksplorować tego typu narzędzia wyszukiwarkowe, stwierdzić: “Dobra, wszystko, co teraz robimy, będziemy robili pod dyktat wyszukiwarki”, by jak najlepiej podpasować algorytmowi Google i przez zwiększenie ruchu zwiększać również świadomość marki.

Postaw sobie teraz pytanie innego typu. Ile osób szuka w sieci case studies? Ile osób będzie szukało w kontekście Twojej usługi, Twojej działalności, Twojego produktu, opisów, procesów, instrukcji obsługi, raportu, definicji czy informacji, JAK coś działa? 

Większość osób szuka w sieci treści o charakterze edukacyjnym. W sensie najbardziej popularnymi są treści, które odpowiadają na pytania problemowe albo są pewną formą instrukcji “Jak zrobić x”. Natomiast z Twojej perspektywy najbardziej prosprzedażowe są już pytania typu porównanie jednego z drugim, jak działamy, jak wyglądają nasze procesy, jak wyglądają nasze usługi. 

Tu gorąco polecam Ci odcinek publikowany niedawno dotyczący tego, jakie typy treści w Twoim marketingu na Twojej stronie powinny się znaleźć. Tam będzie wiele inspiracji na temat takich właśnie treści i polecam Ci je publikować. Sęk w tym, że jeżeli sprawdzisz je w Ahrefsie czy w dowolnym innym narzędziu, to nie żebym się zakładał, ale jestem gotów na pewno założyć, że one będą bardzo rzadko wyszukiwane. 

Tymczasem chodzi o to, żeby nie postawić się w sytuacji, w której sprowadzamy bardzo dużo ruchu na stronę poprzez pytania edukacyjno-problemowe. Ci ludzie w to wchodzą, czytają i teraz liczymy na to, że sami wpadną, że powinni się do nas zgłosić i jeszcze sami się przekonają, że to my jesteśmy dobrym wyborem. 

Może tak być. Bywa tak. Gorąco Ci tego życzę, ale jednak lepiej byłoby mieć zaplanowany jakiś proces, chociażby kolejne treści, do których mogą się te osoby odbić, które są już niżej w tym lejku marketingowym i bliżej decyzji zakupowej.

Czyli na przykład właśnie omawiane przeze mnie wcześniej porównania. Mogę mieć artykuł typu “Przeszczep włosów, ile kosztuje, jak działa, jak się przygotować” i podobne, bo to będą hasła częściej wyszukiwane. 

Ale będąc na przykład polską kliniką, będę wtedy jeszcze musiał stworzyć tę treść, może rzadziej wyszukiwaną – “przeszczep włosów w Turcji czy w Polsce”. Tego będzie mniej, tak zakładam przynajmniej, ale będę musiał na tę treść przekierować. Ewentualnie być może jeszcze inne typu “jak działa to w naszej klinice”, “z jakich metod korzystamy”, “jakimi narzędziami czy urządzeniami, czy czymkolwiek innym coś takiego robimy”. Bo te wszystkie pytania pewnie będą rzadziej padały, być może nawet ktoś nie wpadnie na to, żeby je w wyszukiwarce zadać, ale my musimy to przewidzieć i po to było to spotkanie na samym początku. Takie pytania też muszą znaleźć odpowiedź. 

I to jest właśnie to, co miałem na myśli, kiedy mówiłem – ustal, co klient chce zobaczyć, a co powinien zobaczyć, bo jest to dla Ciebie ważne zakupowo. 

I oczywiście, kiedy mamy już przygotowany wówczas pomysł na tekst, słowo kluczowe, na które chcemy go pozycjonować, na jakim etapie procesu zakupowego się to pojawi i ustaliliśmy wszyscy w zespole, że na pewno na ten temat chcemy opublikować, to to jest ten moment, żeby się zastanowić, jak ten tekst napisać. Jak ma wyglądać, co ma się w nim znaleźć i tak dalej. Ale to już temat na zupełnie inną okazję.

Proces tworzenia treści w content marketingu – podsumowanie

Jeżeli więc chodzi o sam opis procesu, to raz jeszcze:

Wychodzimy od grupy docelowej, więc ją musimy mieć zdefiniowaną. 

Następnie naszym zadaniem jest ustalić, co zainteresuje tę grupę. Najlepiej zrobić to poprzez spotkanie w zespole, namysł własny, research i wszystkie te inne metody łącznie, przygotowując listę słów kluczowych i listę tematów, które chcemy poruszyć i należałoby poruszyć. 

Potem odpalamy narzędzia do pozycjonowania, może być nim Ahrefs, żeby zobaczyć, czy nasze typy przewidziały wszystkie możliwe rzeczy, które ktoś w wyszukiwarce może wpisać/ Tę listę muismy rozszerzyć, uzupełnić, ale też pokategoryzować i de facto spriorytatyzować. Czyli ustalić, co jest popularne, co jest wyszukiwane, co jest najpopularniejsze u konkurencji i my też musimy to mieć, bądź na ten temat inni nie mówią, a my musimy, bo właśnie to jest, jak to się ładnie mówi, niskowiszący owoc, czyli dużo ludzi tego szuka, a mało ludzi jeszcze o tym napisało. 

Wtedy możemy taką kolejność tekstów ustalić, ale nie zapominamy przy tym, że musimy obok, a nie zamiast – obok tworzyć również treści bardziej adresujące dół lejka marketingowego, koniec procesu zakupowego, jak zwał, tak zwał, które mogą przekonać kogoś już nie tylko edukacją, ale również na przykład omawianiem naszych procesów, naszych przewag, naszych metod działania w formie case study czy dowolnej innej. 

Dopiero potem, mając taki plan gotowy, który znając życie pewnie będzie, biorąc pod uwagę typową częstotliwość publikacji typu jeden wpis w tygodniu, to jesteś w stanie z góry przygotować sobie spokojnie plan co najmniej na pół roku, jeszcze wiedząc, co po kolei robić i pisać, rozpisać projektowo i teraz martwić się już tak jak powiedziałem tematem na zupełnie inną okazję, czyli jak taki artykuł powinien wyglądać. 

Jeżeli swoją drogą jest to temat, który by Cię interesował, czyli jak zabrać się za pisanie, strukturę tego typu tekstu, co w nim umieścić i tak dalej, i tak dalej, to daj oczywiście znać, chętnie odcinek na ten temat przygotuję.

A na dziś to już wszystko, bardzo dziękuję Ci za wysłuchanie, jeżeli chcesz być na bieżąco z nowymi odcinkami tego programu, to zachęcam do subskrypcji i obserwowania na Spotify, Apple Podcast czy tutaj na YouTube, ale najpewniejszym źródłem informacji o nowych odcinkach jest zawsze newsletter, który wysyłam regularnie raz w tygodniu i tam taką informację znajdziesz, link do zapisu będzie w opisie tego materiału. 

Tymczasem wszystkiego dobrego, do usłyszenia za tydzień i cześć!