Dawno nie było na blogu Historii Sloganów – pora nadrobić zaległości! Dziś Clairol i hasło, które zburzyło tabu wokół… farbowania włosów.
Farbowanie włosów nie budzi dziś w nikim sprzeciwu ani większej ekscytacji. Jeszcze parędziesiąt lat temu było inaczej. Kobiety ukrywały ten fakt. Dlaczego?
Cóż, dawniej jedynymi kobietami, które farbowały włosy były kobiety występujące na scenie lub prostytutki. Żadna z poważnych pań nie chciała być z nimi kojarzona, szczególnie z tą drugą grupą -aczkolwiek i tancerki nie cieszyły się pochlebną opinią. Kobiety bały się, że fakt, iż farbują włosy wyjdzie na jaw.
Tymczasem w 1956 roku marka Clairol wprowadzała na rynek rewolucyjny produkt. Prostą w użyciu farbę, dającą naturalny efekt kolorystyczny. Coś, czego kobiety potrzebowały. Trzeba było jeszcze im o tym powiedzieć.
Clairol potrzebował hasła, które zapewni panie o naturalności uzyskanego koloru. Wymyśliła je właśnie kobieta, Shirley Polykoff – jedyna copywriterka w agencji Foote, Cone & Belding, w dodatku zaledwie juniorka. Genialne hasło ustawia odbiorcę z perspektywy widzącego piękny kolor włosów kobiety i zastanawiającego się, czy to efekt używania farby. Proste pytanie “Does she… or doesn’t she?” przeszło do historii. Podobnie jak jego świetne dopełnienie: “Hair color so natural only her hairdresser knows for sure”.
Skąd pomysł? Shirley przypomniała sobie sytuację, która miała miejsce podczas pierwszej wizyty u przyszłej teściowej. Podobno ciekawa mama wzięła syna na stronę i miała spytać o naturalność koloru włosów przyszłej synowej. Zawstydzona Polykoff wyobraziła sobie proste słowa, których mogła wówczas użyć.
Mało brakowało, a kampania nie doszłaby do skutku w tej formie. Szefowie Shirley początkowo uważali, że wymyślone przez nie hasło ma zbyt wyrazisty podtekst seksualny. Na szczęście dali się przekonać.
Chcesz więcej historii sloganów? Przeczytaj poprzednie odsłony:
– Good to the last drop (Maxwell House)
Do przeczytania,
Artur Jabłoński
